MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autobus nie dla nich

(db)
Antoni Wróblewski, poprzedni sołtys Wierzchjedliny, nie rozumie, dlaczego ich wieś nie zasługuje na autobus
Antoni Wróblewski, poprzedni sołtys Wierzchjedliny, nie rozumie, dlaczego ich wieś nie zasługuje na autobus D. Biziuk
Aleksandra Szyszko z Wierzchjedliny ma 81 lat. Kobieta nie pamięta, żeby kiedykolwiek przez jej wieś przejeżdżał autobus. - Do szosy jest ze cztery kilometry. Po drugiej stronie drogi stoi szkoła w Gieniuszach, gdzie nasze dzieci się uczą. Niektóre na piechotę tam chodzą. Gmina dzieci do szkoły nie dowozi, to co mamy robić? Najbardziej szkoda tych maluchów, kiedy zima przyjdzie - mówi Aleksandra Szyszko.

W identycznej sytuacji jak Wierzchjedlina są sąsiadujące z nią trzy wsie: Pawłowszczyzna, Zamczysk i Mićkowa Hać. Łącznie mieszka w nich 112 osób, w tym 12 dzieci w wieku szkolnym.
Renata Tryzna z Wierzchjedliny wychowuje pięcioro pociech. Codziennie wyprawia do podstawówki w Gieniuszach trójkę dzieci. Kamil Tryzna uczy się w V klasie, jego siostra Justyna - w III, a Monika chodzi do zerówki.
- Wiosną dzieci jeżdżą do szkoły rowerami. Teraz dowożę je własnym samochodem. Są jednak takie rodziny, że muszą dzieciaka do szkoły na piechotę wyprawiać. Kilkulatek wychodzi z domu przed godz. 7, a wraca około 16. Strach człowieka ogarnia, kiedy pomyśli, jak wygląda droga takiego malucha - wokół same pola i lasy, a dalej szosa, gdzie tir za tirem jedzie - mówi pani Renata.
Mieszkańcy wsi nie rozumieją, dlaczego gmina nie zapewniła ich dzieciom dowozu do szkoły.
- Mamy na swoim terenie mnóstwo kolonii. Nie możemy wysyłać autobusu w każde miejsce, bo pociągnęłoby to za sobą ogromne koszty. Dzieci nie mają innej możliwości jak tylko dochodzić do najbliższego przystanku, albo - jak w tym konkretnym przypadku - do samej szkoły. Rozumiem niepokój rodziców, ale nic tu nie poradzimy. Wprowadziliśmy coś w rodzaju połowicznego rozwiązania, a mianowicie wypłacamy rodzinom, gdzie są takie dzieci pewne kwoty pieniężne. To tyle, ile kosztowałoby zakupienie biletu miesięcznego w PKS-ie - wyjaśnia Czesław Sańko, zastępca burmistrza Sokółki.
Renata Tryzna dostała od gminy za październik około 50 zł.
- To kwota przeznaczona na dowóz dwójki dzieci. Moniki władza nie liczy, bo dla przedszkolaków zwroty chyba nie przysługują - mówi pani Renata.
- Wyjaśnię tę sprawę, ale wydaje mi się, że uczniowie klasy zerowej też powinni być objęci podobnymi dopłatami - przyznaje burmistrz Sańko.
- 15 lat temu ówczesna władza chciała naszym dzieciom rowery podarować, żeby miały na czym do szkoły jeździć. Jasne, że autobus by się nam przydał, ale gdzie i u kogo mamy o niego walczyć? - zastanawia się Marek Wróblewski, sołtys z Wierzchjedliny.
Czesław Sańko stawia sprawę jasno: gmina Sokółka nie ma pieniędzy na wynajmowanie kolejnego autobusu.
- W tej chwili dowozimy do szkół 627 dzieci, co kosztuje nas około 400 tys. zł rocznie. Korzystamy z trzech własnych autobusów, a dwa wynajmujemy z PKS-u - dodaje Sańko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna