Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bili przez całą noc. Potem uciekli. Grozi im nawet dożywocie

Izabela Krzewska
- Nie przyznaję się do winy - mówił na wtorkowej rozprawie Marcin K. Nie chciał składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania.
- Nie przyznaję się do winy - mówił na wtorkowej rozprawie Marcin K. Nie chciał składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania. Andrzej Zgiet
Najpierw kopali, później okładali po całym ciele nogą od stołu i zadawali ciosy nożem. Po wszystkim nieprzytomnego 45-latka wynieśli na klatkę schodową i zostawili. Mężczyzna zmarł. O zabójstwo oskarżone są trzy osoby. Właśnie ruszył ponowny proces w tej sprawie.

Ofiara leżała przy wejściu do bloku w centrum Białegostoku. Ciało nieprzytomnego 45-latka leżące w kałuży krwi odnalazł rano jeden z mieszkańców. Powiadomił służby. Życia ciężko rannego 45-letniego Bogdana R. nie udało się jednak uratować. Miał liczne urazy głowy, złamany nos, stłuczenie płuca, rany kłute biodra, na nogach, a także ranę w klatce piersiowej - w okolicy serca.

Wszystko działo się w nocy z 5 na 6 grudnia 2014 r. Mundurowi szybko zlokalizowali mieszkanie, w którym doszło do zbrodni. Jeszcze tego samego dnia zatrzymali jego 55-letniego właściciela. Andrzej Ł. usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy i zacierania śladów. W kolejnej dobie w ręce mundurowych wpadł 24-letni Daniel L. podejrzany o zabójstwo. Ale lista sprawców nie została zamknięta. Policjanci szybko ustalili także, że związek z tą zbrodnią mają też 26-letnia Eliza Sz. i jej 34-letni wówczas partner - Marcin K. Po kilku dniach wpadli i oni. Został im przedstawiony zarzut współudziału w zabójstwie. Tak jak i Daniel L. trafili do aresztu.

Po zakończeniu śledztwa, prokuratura sformułowała ws. mikołajkowej zbrodni akt oskarżenia. W uzasadnieniu opisano jak doszło do spotkania ofiary i sprawców, jakie ci drudzy pełnili role w zabójstwie.

Połączyła ich postać Andrzeja Ł. Spotkał na mieście znajomych - Bogdana R. i Daniela L. Poprosił ich o pomoc w pozbyciu się gości. Chodziło o Elizę i Marcina, którzy koczowali u niego już trzy dni. Ci w swoich wyjaśnieniach twierdzili, że nie mieli się gdzie zatrzymać. Cała piątka w mieszkaniu przy Białówny piła alkohol. Trunki lały się strumieniami - było piwo, wódka, wino. Kilka razy przyjeżdżała tam policja, ale mundurowym nie udało się wejść do mieszkania.

Śledczy ustalili, że po jednej z takich interwencji Eliza Sz. zaczęła wyzywać Bogdana R. i bić go po twarzy. Powód? R. ośmielił się wezwać służby, by ci „wyeksmitowali” ją i jej chłopaka Marcina K. Do bicia przyłączyli się Marcin K. i Daniel L.

Bili we troje. Zadawali ciosy nożem i drewnianymi nogami z połamanego stołu. Kopali. Uderzali w głowę, klatkę piersiową. Prokuratura ustaliła, że najbardziej agresywny był Marcin K. To on miał w pewnym momencie zadać 45-latkowi cios nożem w klatkę piersiową.

Wiadomo, że wcześniej ofiara była bita kilka razy, z przerwami. Napastnicy próbowali nawet cucić mężczyznę, wrzucając go do wanny i oblewając zimną wodą. Gdy ten pod ich nieobecność kładł się mokry do łóżku, znów go bili. I tak prawie całą noc. Potem wywlekli pobitego na korytarz i poszli spać.

Rano oskarżeni zorientowali się, że Bogdan R. nie żyje. Uciekli. Po drodze wyrzucili nóżkę od stołu.

Właściciel mieszkania, Andrzej Ł., wystraszył się całej sytuacji. Wyciągnął zwłoki Bogdana R. na klatkę schodową, a w mieszkaniu wytarł krew.

Na wtorkowej, pierwszej rozprawie, oskarżeni nie przyznali się do winy. Mężczyźni nie chcieli składać wyjaśnień.

- W ogóle nie brałam w tym udziału. Nie powinnam być oskarżona. Żałuję, że w ogóle tam byłam - powiedziała krótko Eliza Sz. Odpowiadając na pytanie prokuratora, przyznała, że najbrutalniejszy był Marcin. - Jak zobaczyłam krew, prosiłam, żeby przestał. Sama się przestraszyłam.

Sąd odczytał jej wcześniejsze wyjaśnienia. W pierwszych przyznała się do kilku uderzeń nogą od stołu. W kolejnych - wycofała się z tego. Twierdzi, że wzięła częściowo winę na siebie, by bronić swego chłopaka. Poza tym, policjant obiecywał, że jak się przyzna, wyjdzie na wolność. - Ale ja nie chcę spędzić reszty życia w więzieniu. Chcę wrócić do dziecka - mówiła 26-latka.

Po ucieczce z miejsca zbrodni para planowała wyjazd do Szwecji - tam, gdzie nie ma ekstradycji.

- Nie było dla nas przyszłości w Polsce - przyznał Marcin K.

Gdy trafili do aresztu, planowali się nawet pobrać za kratami. Wytknął to sąd, ale oskarżona wciąż utrzymywała, że wszystko tej tragicznej nocy na ul. Białówny i do zatrzymania - robiła ze strachu przed Marcinem K.

W poprzednich przesłuchaniach również Daniel L. próbował się wybielić. Twierdził, że to Marcin K. dał mu kawałek drewna od stołu i kazał bić Bogdana R. Ale uderzył może trzy razy. To w w ręku 34-latka widział nóż, który wbił w klatkę piersiową ofiary. - Byłem przestraszony, pijany, w szoku. Nie myślałem, żeby wezwać pogotowie - wyjaśniał na jednym z przesłuchań.

Nóż, którym zadano cios, znaleziono u K. Czemu zabrał go z mieszkania?

- Leżał na regale. Robiłem nim sobie kanapki- odpowiedział Marcin K. Nie zaprzeczał, że bił i okładał nogą od stołu. Ale nożem nie dźgał. Twierdzi też, że to Bogdan R. był agresywny, wulgarny. Doszło nawet do rękoczynów między R. a gospodarzem. Wtedy Marcin K. zobaczył połamany stolik. Wziął jedną z nóg i uderzył Bogdana po rękach i nogach. Ale ten pił z nimi dalej. I chciał też przenocować w tym mieszkaniu. Kazali mu spać w łazience.

Według jego relacji - to Daniel L. był najbrutalniejszy. Bił na oślep, aż krew zaczęła tryskać. Eliza Sz. tylko stała i obserwowała.

Wszyscy byli wcześniej karani m. in. za kradzieże i pobicia.

Za zabójstwo Marcinowi K., Danielowi L. i Elizie Sz., grozi kara od 8 do 25 lat pozbawienie wolności, a nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna