Mural na bloku jest już od lat. Mieszkańcy, jak mówią, już się do niego przyzwyczaili. Przechodzą koło niego codziennie. I nie mają nic przeciwko temu, by widniał tu taki napis. Jednak - jak jeden mąż - nazwisk podawać nie chcą.
- Chłopaki kibicują, Jaga to ich drużyna. Malują więc murale. Przecież to niejedyny w Białymstoku - wzrusza ramionami pan Roman.
- Mi nie przeszkadza. Co złego w tym napisie? - dziwi się pani Małgorzata.
Jednak są i tacy, którzy obok napisu nie przechodzą obojętnie. - Nie, nie podobają mi się takie zawoalowane groźby - przyznaje Ewa Popławska.
- Takie murale nie powinny pojawiać się w Białymstoku. Ktoś tu ewidentnie komuś grozi. I nikt nie przekona mnie, że to sportowe zawołania - dodaje Ewelina Samojluk. - Najsmutniejsze jest to, że są z logo Jagiellonii. Kto na to pozwala?
- Klub nie zleca wykonywania takich prac i nie ma z tym nic wspólnego - zastrzega od razu Kamil Świrydowicz, rzecznik prasowy Jagiellonii. Nie tłumaczy jednak, dlaczego murale z logo Jagiellonii mogą się pojawiać bez wiedzy klubu. Nie chce się też odnieść do treści muralu.
- To nawoływanie do nienawiści - nie ma z kolei wątpliwości Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich. - Co on ma wspólnego z piłką nożną? Z kibicowaniem?
Jak przekonuje, takich murali w przestrzeni polskich miast - nie tylko Białegostoku - jest mnóstwo. I dlatego przestaliśmy już zwracać uwagę na zawarte tam napisy, które mają zawoalowane groźby.
- Demoralizują młodzież, która za kilka lat, przyzwyczajona do tego typu napisów, będzie je uważała za coś naturalnego. Tego rodzaju napisy nawiązują do retoryki gangów, gdzie mówi się, że lojalność ponad wszystko jest najważniejsza, gdzie panuje kult siły. To zapowiedź użycia tej siły - mówi. I zapowiada, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. I poprosi prezydenta miasta o współpracę przy monitorowaniu i usuwaniu tego typu napisów.
- Miasto może reagować na niestosowne treści malowane jedynie na budynkach należących do Miasta Białystok, co zresztą wielokrotnie miało miejsce - mówi Anna Kowalska, zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku. - Przykładem może tu być chociażby mural "Utkany wielokulturowością", wiele razy celowo niszczony i za każdym razem naprawiany z inicjatywy prezydenta, który zawsze przy takich okazjach podkreśla, że w publicznej przestrzeni Białegostoku nie ma miejsca na przejawy ksenofobii, nienawiści czy rasizmu.
Jednak tym razem miasto nie może interweniować. - Mural, o którym mowa, jest namalowany na bloku należącym do SM "Rodzina Kolejowa" i to do zarządu tej spółdzielni należy kierować wszelkie uwagi na temat tego muralu - mówi Anna Kowalska.
Dzwonimy więc do spółdzielni. Andrzej Rojek, jej prezes, przyznaje, że spółdzielnia wydała pozwolenie na namalowanie muralu. Zresztą nie tylko tego. Bo gdy ściana ma już malunek - wandali już nie kusi, by ją niszczyć.
Prezes oddzwania jednak za chwilę. - Pracownicy już próbują się dodzwonić do twórców muralu z prośbą o jego zlikwidowanie - obiecuje. - Jeśli mural nie zniknie do poniedziałku - usuniemy go sami, a kosztami obciążymy autorów.
Bo okazuje się, że spółdzielnia akceptowała malunek z innym napisem niż pojawił się w rzeczywistości.
- To dla nas nauczka na przyszłość. Musimy dokładnie sprawdzać, czy ci, którzy podpisują z nami umowy na murale, dokładnie przestrzegają zasad - mówi.
Zobacz też:
Murale Jagiellonii w Białymstoku. Graffiti stworzyli kibice. Zobacz gdzie są! [zdjęcia]
Rozsypano gnojówkę przed Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?