Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były rzecznik prasowy sanepidu dostanie 5 tys. zł odszkodowania

luk
Andrzej Jarosz (z lewej) przed sądem domagał się odszkodowania za zwolnienie z pracy. Wczoraj zgodził się podpisać ugodę.
Andrzej Jarosz (z lewej) przed sądem domagał się odszkodowania za zwolnienie z pracy. Wczoraj zgodził się podpisać ugodę. A. Zgiet
Podpisaniem ugody zakończyła się sprawa byłego rzecznika podlaskiego sanepidu przeciwko swojemu dawnemu pracodawcy.

Zwolniony z pracy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku Andrzej Jarosz, sądownie domagał się uznania wypowiedzenia za bezskuteczne i odszkodowania. Wczoraj postępowanie sądowe zostało umorzone, bo strony, po negocjacjach i naradach, zawarły ugodę.

Andrzej Jarosz jest jednym z kilkunastu zwolnionych z WSSE w ostatnim czasie pracowników. Przyczyną redukcji personelu w stacji są względy ekonomiczne. Jak mówiła na poprzedniej rozprawie w sądzie główna księgowa sanepidu, od 2009 r. budżet WSSE jest na tym samym poziomie, zwłaszcza ten przeznaczony na płace, a zobowiązania wobec pracowników rosną.

W lipcu ub.r. przedstawiciele WSSE zwrócili się z prośbą do wojewody podlaskiego o dodatkowe środki pieniężne na wynagrodzenia. Wojewoda odpowiedział, że nie ma rezerw na ten cel i zasugerował rozważenie restrukturyzacji zatrudnienia w zakładzie. W efekcie postanowiono zlikwidować sekcję statystyki, nadzoru nad środkami zastęp-czymi (dopalaczami) i samodzielne stanowisko rzecznika prasowego stacji. O tym, aby zlikwidować to ostatnie zadecydowała szefowa WSSE. Okazało się bowiem, że w innych stacjach w Polsce to stanowisko jest połączone z inną funkcją lub jest sprawowane na pół etatu. Jarosz propozycji zmiany warunków zatrudnienia jednak nie dostał.

Jego zdaniem, rzeczywiste przyczyny zwolnienia nie były ekonomiczne, a tkwiły w osobistych animozjach między nim a szefową WSSE. To ona wczoraj miała być w tej sprawie przesłuchiwana.

Tak się nie stało, bo strony - po namowie sądu - postanowiły zawrzeć ugodę. Zamiast odszkodowania w wysokości trzykrotnej pensji, Andrzej Jarosz przystał po negocjacjach na kwotę o połowę mniejszą - ok. 5 tys. złotych.

Z ugody zadowolony był sąd, który uznał, że to najlepsze wyjście z sytuacji, biorąc pod uwagę trudności finansowe sanepidu oraz to, że wypowiedzenie dotyczyło wieloletniego pracownika, bez uwag, co do jakości jego pracy.

- Mogę mówić o satysfakcji finansowej, ale nie osobistej - podsumował ugodę Andrzej Jarosz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna