Chcą nam zabrać wojsko z miasta! Ludzie pójdą na bruk

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Jednostka wojskowa w Suwałkach ma zostać zlikwidowana! - Poruszymy niebo i ziemię, by tak się nie stało - zapewnia wzburzony Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk. - Nie wyobrażam sobie miasta bez wojska.

Ale poseł Jarosław Zieliński z PiS dziwi się tym, jak mówi, lamentom prezydenta.

- Mam wątpliwą satysfakcję, że taki scenariusz zdarzeń przewidziałem - dodaje. - Teraz na protesty może być już za późno.

Dywizjon zamiast pułku
Suwalska jednostka istnieje od wielu lat. Daje pracę nie tylko wojskowym, ale też cywilom. Stwarza także możliwości lokalnym firmom na sprzedawanie swoich towarów.

Zakusy na likwidację jednostki pojawiały się parokrotnie. W czasach rządów PiS kierownictwo armii już taką decyzję podjęło. J. Zieliński, który wchodził wówczas w składu rządu, to jednak "odkręcił".

Sprawa odżyła w 2010 r., już za rządów PO. Protestowały władze miasta, angażowali się parlamentarzyści. Stacjonującego do tej pory w mieście pułku nie udało się uratować. Pozostał natomiast trzy razy mniejszy dywizjon. Ówczesny poseł PO Leszek Cieślik zapewniał, że i to udało się tylko dzięki nadzwyczajnym wręcz zabiegom.

Niedawno do suwalskich władz dotarła oficjalna wiadomość z Warszawy, że jednostka ma być zlikwidowana. Jej utrzymanie, zdaniem dowództwa armii, nie jest uzasadnione ani z militarnego, ani z ekonomicznego punktu widzenia. Wojska zniknie więc z Suwałk najpóźniej za cztery-pięć lat. Żołnierze trafią do innych jednostek, cywile stracą pracę, a budynki pójdą na sprzedaż.

Byłego posła Cieślika zapytaliśmy, czy wiedział, że zamiana pułku w dywizjon, to tylko rozwiązanie na kilka lat. - Miałem zapewnienie od wiceministra obrony, iż do 2015 r. nic suwalskiej jednostce nie grozi - odpowiedział. - Jak na ciągle reorganizujące się struktury naszej armii, to stosunkowo długi okres. Sądzę, że także teraz sprawa nie jest przesądzona. Tylko trzeba mocno za tym pochodzić.

Przed nikim się nie obronimy
Suwalskie władze zapowiadają, że będą walczyć o pozostawienie jednostki. Chcą sprawą zainteresować m.in. znającego Suwalszczyznę prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz zaprosić do miasta posłów z sejmowej komisji obrony.

- Twardo walczyć trzeba było wtedy, gdy pułk przekształcano w dywizjon - komentuje poseł Zieliński. - Przestrzegałem władze miasta, że to tylko doraźne rozwiązanie, ale nikt nie chciał mnie słuchać.

Poseł uważa, że jednostka w Suwałkach jest potrzebna przede wszystkim ze względów militarnych. - Polska pod rządami PO sukcesywnie osłabia swoje zdolności obronne - mówi. - Ustępujemy żądaniom Rosji i zabieramy wojsko ze wschodniej części kraju, nie unowocześniamy armii. Efekt jest taki, że dzisiaj nie bylibyśmy w stanie przed nikim się obronić.

Zieliński dodaje, że gdy PiS obejmie władzę, w Suwałkach będzie stacjonował nie tylko dywizjon, ale pułk. - Trzeba mieć jedynie nadzieję, że do tego czasu wszystkie budynki nie zostaną sprzedane - mówi.

Sprawa nie beznadziejna?
Bożena Kamińska, suwalska posłanka PO, która wchodzi w skład sejmowej komisji obrony twierdzi, że o zamiarach kierownictwa armii słyszała i już odbyła kilka rozmów na ten temat.

- Nie sądzę, aby ta sprawa należała do gatunku beznadziejnych - mówi. - Mam nadzieję, że wojsko w Suwałkach pozostanie. Będą o to walczyła.