Chcą u nas zrobić jądrowy śmietnik!

- Mam nadzieję, że nas to ominie - mówi Józef Stankiewicz, wójt gminy Krasnopol.

To, co zrobimy z odpadami, stało się znowu, po paru latach, tematem dnia. Bo rząd zapowiedział budowę elektrowni jądrowych. - Rozwiązania tego problemu nie unikniemy - mówi Stanisław Latek, rzecznik prasowy Państwowej Agencji Atomistyki.
Kilka lat temu, gdy o programie budowy polskich elektrowni jądrowych nie było tak głośno jak obecnie, na zlecenie PAA powstał specjalny raport dotyczący tego, gdzie odpady mogłyby być składowane.

Głęboko pod ziemią

Geolodzy, którzy przebadali cały kraj, wskazali przede wszystkim na kilka miejsc w centralnej Polsce. Ale na tzw. liście rezerwowej znalazły się już miejscowości z Suwal-szczyzny - Krasnopol oraz Tajno. - Dzisiaj nikt nie potrafi powiedzieć, ile miejsc składowania odpadów będziemy potrzebowali - wyjaśnia S. Latek. - Nie można jednak wykluczyć, że wykorzystane zostaną także te tereny, które określono jako rezerwowe.

Geolodzy, jak twierdzi nasz rozmówca, kierowali się przede wszystkim tym, by odpady, składowane głęboko pod ziemią, były jak najmniej niebezpieczne. W tym przypadku pod uwagę bierze się m.in. strukturę gruntów oraz to, czy dany rejon
narażony jest np. na wstrząsy sejsmiczne.

Byłby duży szum

Józef Stankiewicz, wójt Krasno-pola, jest całą sprawą mocno zaskoczony. Bo choć jego gmina wytypowana została przez PAA już wiele lat temu, do tej pory nikt z nim w tej sprawie nie zamienił ani jednego słowa. - Gdyby to miało się zrealizować, na pewno dojdzie do protestów - zapowiada. - Byłby pewnie jeszcze większy szum niż w przypadku doliny Rospudy.

S. Latek twierdzi, że na protesty jest zdecydowanie za wcześnie.
- To wszystko będzie jeszcze wielokrotnie analizowane - mówi. - Dojdzie też zapewne do konsultacji społecznych i wtedy każdy w tej sprawie będzie mógł się wypowiedzieć.