Co piąty z nas nie ma pracy

Największe zakłady na Warmii i Mazurach borykają się z problemami z powodu światowego kryzysu. Ale najgorsze ciągle przed nimi. Teraz firmy muszą walczyć o utrzymanie się na rynku.

Dobre czasy minęły

W najtrudniejszej sytuacji w naszym regionie są firmy z branży drzewnej, meblarskiej i rolno-spożywczej. Wiele z nich ograniczyło już produkcję i zatrudnienie.

- To właśnie w nich doszło do większości zwolnień grupowych. Najgorszy był ostatni kwartał 2008 roku i pierwsza połowa ubiegłego - mówi Barbara Soroka-Piotrowska, kierownik wydziału analiz i programów rynku pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Olsztynie.

W ubiegłym roku w takim trybie pracę straciły 1754 osoby. To prawie dwa razy więcej niż w 2007 roku.

Zdaniem ekspertów, Warmia i Mazury to specyficzny region. Mamy sporo zakładów, ale niewiele z nich ma silną i stabilną pozycję.

Kryzys dotarł do większości firm, które zatrudniają co najmniej 20 osób. Wiele z nich przeprowadziło już redukcję zatrudnienia. Ale bezrobocie ciągle będzie rosło.
- Na koniec 2009 roku mieliśmy zarejestrowanych 109 tysięcy osób. To o jedną czwartą więcej niż w grudniu 2008 - dodaje Soroka-Piotrowska. - Teraz jest ich już 118 tys. Ale według naszych prognoz, do końca roku bez pracy może zostać nawet do 127 tys. osób.

Pracy nie mają także młodzi

Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk jest duże bezrobocie wśród młodzieży. Co czwarty zarejestrowany w warmińsko-mazurskich pośredniakach nie skończył 25 lat.

Dlatego w tym roku programy urzędów pracy będą kierowane głównie do najmłodszych. Do dyspozycji urzędnicy będą mieli 190 mln zł.
- W ubiegłym roku na walkę z bezrobociem wydaliśmy ogromne sumy. Dzięki temu udało się stworzyć m.in. ponad 3,5 tysiąca nowych miejsc pracy - twierdzi Soroka-Piotrowska.

Łącznie z pomocy państwa skorzystało 44 tys. 366 osób.