Spis treści
Dużo mniejszy ruch w salonach samochodowych
Z raportu przygotowanego przez Związek Dealerów Samochodów (ZDS) i Proxi.cloud wynika, że w II kwartale br. ruch w salonach samochodowych był o 20,8 proc. mniejszy niż w analogicznym okresie ub.r.
– Już od jakiegoś czasu słyszeliśmy od autoryzowanych dealerów, że mają coraz mniej klientów. Wynika to z kilku kwestii, jednak tą najbardziej oczywistą są rosnące koszty zakupu. Średnia cena auta wyjeżdżającego z polskiego salonu co miesiąc śrubuje kolejne rekordy. Obserwują to również klienci, którzy możliwie długo odwlekają decyzję o zmianie samochodu na nowy. Branża dealerska już zaczyna odczuwać te problemy, wcześniej spowodowane brakiem podaży, a ostatnio – topniejącym popytem – tłumaczy Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów.
– Szczególnie zintensyfikowało się to na przełomie I i II kwartału br. Potrwa to co najmniej do początku IV kwartału, o ile w tym czasie nic negatywnego nie wydarzy się na rynku. Uważam też, że wtedy Polacy bardziej zaczną interesować się wyprzedażami roczników, a firmy będą zmieniać swoje wysłużone floty, więc ruch faktycznie może się zwiększyć. Jednak na pełne odbicie w tej kwestii raczej bym nie liczył w tym roku – komentuje Mateusz Chołuj, współautor badania, Proxi.cloud.
W badaniu zostały uwzględnione przedsiębiorstwa obejmujące również serwisy mechaniczne i blacharskie, funkcjonujące przy salonach sprzedaży.
Samochody częściej naprawiane w serwisach niż w ASO
– O ile decyzję o naprawie auta trudniej jest przesunąć w czasie, o tyle klienci mogą rezygnować z ASO na rzecz nieautoryzowanych serwisów, żeby zaoszczędzić. Przez inflację są podejmowane próby naprawiania pojazdów w tańszych warsztatach. Mówiąc wprost – wszystko sprowadza się do pieniędzy. Jednak jak tylko sytuacja na rynku się poprawi, można prognozować, że i ruch w warsztatach naprawczych się zwiększy – zauważa Miłosz Sojka, Proxi.cloud.
Z kolei Tuzinek malejący ruch ogólnie w serwisach blacharsko-lakierniczych tłumaczy zaostrzeniem przepisów kodeksu drogowego. – Znaczne podwyżki kwot mandatów spowodowały, że ludzie jeżdżą ostrożniej. Zmniejszenie ogólnej liczby wypadków oraz stłuczek jest niezaprzeczalnie zjawiskiem pozytywnym społecznie, ale mającym wpływ na ilość likwidowanych szkód komunikacyjnych – wyjaśnia.
Te samochody odnotowały największe spadki
Okazuje się, że ruch w salonach marek premium (9 uwzględnionych w raporcie) zmniejszył się w II kwartale br. o 30,7 proc. rdr. W tym samym czasie salony marek wolumenowych (25) odnotowały spadek o 18,1 proc. rdr. Paweł Tuzinek podkreśla, że marki wolumenowe zawsze cieszą się większą popularnością z powodu niższych cen, co w obecnych czasach ma szczególne znaczenie. Do tego częściej wybierają je przedsiębiorstwa, które są głównym odbiorcą nowych samochodów w Polsce. I to, jego zdaniem, jest głównym powodem różnicy.
– Obecnie można zaobserwować, że osoby bądź firmy, które wcześniej kupowały marki premium, zaczęły się rozglądać za pojazdami nieco tańszymi. Tym sposobem próbują niejako ominąć inflację, lecz nie jest to prosta sprawa, bo samochody ogólnie mocno zdrożały. I ten trend może zagościć u nas na dłużej, a przynajmniej do czasu, kiedy inflacja wyraźnie zacznie spadać i proces ten będzie faktycznie odczuwalny. Jednak nie będzie on krótki i stagnacja w salonach marek premium może potrwać dłużej. Chociaż ten trend może się zmienić, bo z innych rynkowych badań wiemy, że Polacy coraz mniej obawiają się inflacji. Spadek w ciągu ostatniego półrocza jest kilkuprocentowy. To dobry sygnał dla rynku – zwraca uwagę Chołuj.
Liczba klientów marek premium spadła w II kwartale br. o 26,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. W tym samym czasie rdr. ubyło 19 proc. klientów marek wolumenowych. Autorzy raportu dostrzegają, że te straty w zbliżonych proporcjach pokrywają się ze spadkami ruchu w obu segmentach.
– Cześć klientów odkłada decyzję o kupnie pojazdu premium do czasu obłożenia mniejszym ryzykiem. Sporo z tych samochodów jest kupowanych w leasingach bądź kredytach, a te ostatnio ciągle drożały. Dlatego też spadek w tym segmencie jest wyższy. Jednak zapowiadana obniżka stóp procentowych i spadek inflacji mogą za chwilę odwrócić tę tendencję – prognozuje Sojka.
Kiedy klienci wrócą do salonów samochodowych?
Zdaniem Chołuja, w drugiej połowie roku ruch w salonach może się poprawić, o ile nic negatywnego znowu nie wydarzy się na rynku. To może być już widoczne na początku IV kw. br. Polacy, którzy odłożyli decyzję o zakupie nowego pojazdu, zaczną szukać wyprzedaży roczników i akcji rabatowych.
– Do salonów odważniej powinny też ruszyć firmy na zakupy flotowe. To może zwiększyć ruch, ale ogólnie sytuacja dalej będzie na minusie, choć już nie na tak dużym, jak teraz. Dealerzy po tym słabym dla nich okresie będą bardziej skłonni dawać rabaty, szczególnie w segmencie premium, co trochę podreperuje sytuację – prognozuje.
Tuzinek również nie spodziewa się znaczącego pogłębienia spadku wizyt w salonach, a kolejne dwa kwartały 2023 roku mogą okazać się okresem poprawy ruchu. – Oczywiście najwięcej wizyt można przewidywać na przełomie IV kw. br. i I kw. 2024 roku, ze względu na wyprzedaże rocznika, które już wróciły po pandemicznej przerwie. Wtedy powinien być największy ruch. Zakładam, że wówczas pojawią się w salonach również te osoby, które zrezygnowały z wizyt w ostatnich miesiącach, licząc właśnie na przeczekanie górki inflacji oraz wysokich cen – podsumowuje.