MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej kobiet z samochodu przesiada się na motor

Monika Stelmach
Pasjonat motocykli to w powszechnym mniemaniu rosły mężczyzna, w skórzanej kurtce. Tymczasem motory doskonale potrafią prowadzić również kobiety. Czasami tylko, kiedy trzeba zatrzymać się na przejściu dla pieszych, mają problem z dosięgnięciem nogami ziemi i podniesieniem maszyny. Za to silnik przed wieloma z nich nie kryje żadnych tajemnic. Z błyskiem w oku opowiadają o śrubkach, sprzęgle i lince hamulcowej.
Coraz więcej kobiet z samochodu przesiada się na motor
Monika Stelmach

(fot. Monika Stelmach)

Jazdę motorem poznają najpierw z pozycji pasażera. Na zloty motocyklowe przyjeżdżają z chłopakami, kolegami, czy też braćmi. Jedne - zafascynowane jednośladami, inne - ludźmi z tego środowiska, w końcu decydują się na kupno własnych motorów. Na Zlocie Motocyklowym Ełk 2002, na około 200 maszyn, pięć było prowadzonych właśnie przez kobiety.
- Jest nas coraz więcej - mówi Ola Łukasiewicz z North American Amazons Chapter Poland z siedzibą w Warszawie, właścicielka harley`a. - Kiedy zaczynałam jeździć, około 18 lat temu, kobiety na motorze można było policzyć na placach jednej ręki. Z tamtych czasów pamiętam Martynę Wojciechowską. Może było nas trzy, a może cztery. Teraz sama znam co najmniej 30 motocyklistek. Do klubu należy 12 dziewczyn. Jednak w Polsce istnieje on od niedawna. Nie każda ma też potrzebę przynależności do klubu.
Jest ich coraz więcej
Na tysiące mężczyzn należących do klubów motocyklowych w całej Polsce, kobiety to wciąż rzadkość. Jednak, jak same twierdzą, dziwią się ich pasji tylko osoby spoza środowiska.
- Wśród motocyklistów, dziewczyna za kierownicą nie jest już żadnym ewenementem. To normalne - mówi Joanna Słowikowska "Nikita" z Białegostoku. - W każdym mieście jest nas kilka, w Białymstoku znam trzy.
Koledzy motocyklistek twierdzą, że jeżdżą one równie dobrze co mężczyźni, jeśli nie lepiej.
- Kobiety są zazwyczaj uważniejsze - mówi Edward Wojciechowski z Białegostoku. - Więcej widzą na drodze. To naprawdę dobrzy kierowcy. Nie wiem skąd stereotyp, że gorzej prowadzą od mężczyzn.
Potwierdza to również Krzysztof Maciejewski z Ełku. Motocykliści jednak mają większe doświadczenie i sami potrafią naprawić motor. Czy często muszą pomagać koleżankom?
- No pewnie, że pomagamy - stwierdza Edek. - Nie tylko kobietom, ale wszystkim, kto tego potrzebuje. Facetom też psują się motory.
Kobiety twierdzą, że może nie każda z nich naprawi silnik, ale z podstawowymi rzeczami radzą sobie same. Opowiadają o śrubkach ósemkach, o hamulcach, obrotach, sprzęgłach.
- Motocykle, na których jeździmy, są bardzo mało awaryjne - wyjaśnia Asia Słowikowska. - Na nich się po prostu jeździ. Od początku sezonu zrobiłam już blisko 2 tysiące kilometrów.
Chyba większym problemem niż psujące się maszyny jest postura motocyklistek. Z pięciu obecnych na ełckim zlocie, jedynie Joanna Słowikowska może bez problemów, siedząc na motorze, dosięgnąć nogami ziemi. Kasia Zając nosi buty na wysokiej podeszwie.
Od pasażera, po kierowcę
Motocyklowa kurtka, kast, ciężkie buty. Dopiero, kiedy Justyna Charkiewicz z Gołdapi, zdejmie z siebie ten ekwipunek, można ją rozpoznać. Na motocyklu jeździ od ponad roku. Często dojeżdża nim do pracy w Centrum Rozwoju Regionu Gołdap.
- Mój chłopak był motocyklistą - opowiada Justyna. - Często z nim jeździłam. Zaraził mnie tą pasją. Kiedy rozstaliśmy się, postanowiłam, że sama zacznę prowadzić motor. Bardzo mi w tym pomógł. Zresztą, pomaga do dziś. Chociaż nie jesteśmy już razem, to przyjaźnimy się. Sądzę, że w znaczniej mierze dlatego, że mamy wspólne zainteresowanie - motory.
Asia Słowikowska wykonuje subtelny zawód wizarzystki w TV Białystok. Jednocześnie ma wielkie zamiłowanie do ciężkich motocykli. Właścicielka Hondy, nie pamięta, jak zaczęła jeździć na motorze. W jej przypadku to tak naturalne jak oddychanie. Odkąd pamięta jej ojciec interesował się motoryzacją. To kolekcjoner starych samochodów. Swoją pasję zaszczepił u dzieci. Zabierał je na zloty "zabytkowych" pojazdów. Obecnie ma ich całą kolekcję. Na motorze jeździ też brat Joanny. Asia prowadziła, zanim jeszcze mogła, ze względu na wiek, zrobić prawo jazdy.
- Kiedy nie miałam prawka, koledzy przyprowadzali mi na zloty motor, żebym mogła wziąć udział w paradzie - opowiada Aśka. - Wtedy byłam pewna, że nie zatrzyma mnie policja.
Po ojcu pasję odziedziczyła też Kasia Zając, studentka Centrum Studiów Bałtyckich w Ełku. Dopóki mieszkała w łódzkim blokowisku nie było warunków, żeby mieć motocykl. Kiedy przeniosła się z rodzicami na Mazury, do jednej z podełckich wsi, ma gdzie trzymać swego "najwierniejszego towarzysza".
Asia Kłosowaka musiała długo przekonywać rodziców, zanim zaakceptowali jej pasję.
- Ojciec powiedział mi potem, że sprzeciwiał się, żeby sprawdzić, na ile jestem konsekwentna - mówi Asia Kłosowaka. - Bo jeśli okazałoby się pasją na jeden sezon, nie miałoby to większego sensu.
"Element" jest cudowny
Marta Andruszkiewicz z Suwałk, to krucha, atrakcyjna blondynka. Jest sekretarką i instruktorką fitness. Patrząc na nią trudno uwierzyć, że może utrzymać motor. Kiedy pierwszy raz miała samodzielnie kierować, ze strachu uginały się jej kolana. Po co więc w ogóle wsiadała na motor? Z całym przekonaniem twierdzi, że mimo wszystko warto było. Dziś już prowadzi pewniej.
- Na zloty przyjeżdżałam z bratem - opowiada Marta. - Dopóki nie miał dziewczyny. Teraz to ona z nim jeździ. Motocykliści to cudowni ludzie. Dlatego postanowiłam, że kupię motor. Jestem niezależna. Kiedy czyściłam go pod blokiem żartowano, że muszę płacić bratu haracz, żeby mnie przewiózł. Dziwili się, kiedy mówiłam, że to mój sprzęt. W dużej mierze zrobiłam to właśnie dla środowiska. Warto było. Niedawno spotkałam znajomą, która mówiła, że słyszała jakobym spotykała się z "elementem". Chociaż nie zna nikogo z tego "elementu" i nie wie, o kim mówi. Trudno mi nawet powiedzieć, co miała na myśli.
Wyższość motoru nad samochodem
Ile jest prawdy w stwierdzeniu, że motocykliści to dawcy narządów? Odpowiadają, że to przesada. Jednak prawie każda z nich ma za sobą wypadek. Jak jeden mąż twierdzą, że kierowcy samochodów lekceważą motocyklistów.
- Nie patrzą w lusterka, kiedy widzą, jakieś jedno światełko, to w ogóle nie biorą tego pod uwagę - mówi Asia. - Wyjeżdżając z polnej drogi nie są w stanie przewidzieć, że ja szybko mogę się zbliżyć do samochodu. Myślą, że to tak, jak z rowerem.
Asia Kłosowaka po zderzeniu z Polonezem trafiła do szpitala. Na szczęście skończyło się na potłuczeniu, szczególnie boleśnie - kostek u nóg.
- Kolega rozpoznał na lawecie mój motor - opowiada zdarzenie Aśka - Był przerażony. Pytał obsługę czy chociaż przeżyłam. Ojciec nic mamie nie powiedział niemal do czasu wypisania mnie ze szpitala. Ona zawsze była przeciwna temu, żebym jeździła na motorze. Od tamtej pory prosi, żebym zadzwoniła do niej, jak dojadę na miejsce.
Jaki miało na nią wpływ to doświadczenie? Z obandażowanymi nogami pojechała na zlot. Na motor wsiadła, kiedy tylko odzyskała formę.
- Przynajmniej nie ugrzęznę w korku, kiedy jadę do pracy - zachwala wyższość motoru nad samochodem. Chociaż nie zawsze może sobie pozwolić na dojazd nim do pracy. Jest sekretarką w jednej z firm budowlanych i czasem musi włożyć coś eleganckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna