Proces w tej sprawie ruszył w Białymstoku 12 sierpnia. Oskarżeni o zabójtwo Mikołaja S., w tym syn ofiary, od końca ubiegłego roku przebywali w areszcie. Wszyscy przyznali się do winy, chociaż to syn według śledczych miał udusić ojca.
Udusili i zakopali
55-latek w domu w Czeremsze mieszkał z jednym z synów i jego rodziną. Po wyjściu z więzienia, Mikołaj S. zjawił się w Czeremsze rano 27 czerwca 2014 r. Zanim dotarł do domu odwiedził kilku sąsiadów. Przyszedł późnym popołudniem. Był pijany. Miał pretensje do synowej o ukrycie kuchenki gazowej. Synowa zadzwoniła do męża, który był w pracy, a ten do brata - Pawła S. 27-latek poprosił konkubenta matki i jego syna o zawiezienie do Czeremchy. Weszli do pokoju, gdzie spał Mikołaj S. Syn, Paweł, zaczął z nim dyskutować. W pewnym momencie go uderzył. Do duszenia i bicia przyłączyli się pozostali mężczyźni (47-letni Krzysztof i 23-letni Adam Ś.) Założyli mu reklamówkę na głowę i udusili. Potem zanieśli Mikołaja S. do bagażnika volkswagena. Jeździli po okolicy. W lesie Paweł S. próbował wykopać grób, ale połamał łopatę. Pojechali więc dalej, aż za Bielsk Podlaski. Ciało zostawili w rowie pod mostem w gm. Juchnowiec. Paweł S. przyznał się koledze z pracy co zrobił. 39-letni Wiesław S. doradził mu, żeby usunął ze zwłok taśmę i reklamówkę (żeby pozbyć się odcisków palców), a później pomógł mu w przeniesieniu zwłok. Zawieźli je do Kozłowego Ługu. W lesie wykopali głęboki na metr dół. Wrzucili zwłoki i zasypali ziemią.
Zwłoki nadgryzione przez zwierzęta
Znaleziono je 9 miesięcy później, w kwietniu 2015 r. Były w stanie rozkładu. Ciało zauważył mieszkaniec wsi - przez otwór wykopany w ziemi, prawdopodobnie przez zwierzęta. Zwłoki były już przez zwierzynę częściowo rozszarpane. Sokólska prokuratura wszczęła śledztwo, ale bardzo długo nie znano nazwiska zmarłej osoby. Mało tego, śledczy byli przekonani, iż nieboszczyk zmarł w sposób naturalny. Po kilku miesiącach okazało się jednak, iż mamy do czynienia z morderstwem, a ciało, dzięki ustaleniom hajnowskiej policji, okazało się należeć właśnie do Mikołaja S., 55-letniego mieszkańca Czeremchy.
Śledztwo przejął wydział dochodzeniowo-śledczy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Postępowanie nadzorowała białostocka prokuratura okręgowa. Sprawdzała różne wersje wydarzeń. Wstępnie zakładano, iż śmierć Mikołaja S. to wynik porachunków między ludźmi z przeszłością kryminalną.
O udział w morderstwie podejrzewano niejakiego Janusza P. - jednego z mieszkańców gm. Szudziałowo, który razem z denatem przebywał w więzieniu. Ale ten trop okazał się mylny.
Po kilku miesiącach wreszcie nastąpił przełom. 17 grudnia 2015 r. zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn podejrzewanych o dokonanie zbrodni. Wśród nich był Paweł S. (syn ofiary) i konkubent byłej żony zmarłego. Tydzień później w ręce organów ścigania wpadł syn tego ostatniego. Wszyscy usłyszeli zarzut zabójstwa. Jako ostatni zatrzymany został mężczyzna podejrzany o utrudnianie postępowania i pomoc w zacieraniu śladów.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?