Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Białystok "okrada" Suwałki z unijnych pieniędzy?

Tomasz Kubaszewski
Sala sportowa znajdująca się w Zespole Szkół nr 10 w Suwałkach tylko z pozoru wygląda całkiem nieźle. W rzeczywistości obiekt wymaga dużego remontu. Tym bardziej w sytuacji, gdy placówkach miałaby się stać szkołą sportową.
Sala sportowa znajdująca się w Zespole Szkół nr 10 w Suwałkach tylko z pozoru wygląda całkiem nieźle. W rzeczywistości obiekt wymaga dużego remontu. Tym bardziej w sytuacji, gdy placówkach miałaby się stać szkołą sportową.
Nie otrzymaliśmy pieniędzy na remonty szkół i szpitalny sprzęt, ale dostaliśmy na Reja, aqua park oraz halę Ośrodka Sportu i Rekreacji. I dostaniemy, prawdopodobnie, na modernizację Muzeum Okręgowego.

Ignacy Jasionowski, pochodzący z Suwalszczyzny wicemarszałek woj. podlaskiego, nie zgadza się z poglądem, że nasze miasto jest dyskryminowane przy podziale unijnych pieniędzy.

- Ostatnio to podliczyłem - mówi. - Wyszło mi około 100 mln zł. To nie jest mała kwota.

Ale są też statystyki, które pokazują proporcje. Z dwóch dużych programów unijnych - regionalnego oraz operacyjnego Białystok otrzymał dotychczas 88 proc. pieniędzy. Suwałki - 6,4 proc., Łomża - 5,6 proc.

Liczy się pochodzenie
- Dobre czasy już były - to najczęstszy suwalski komentarz do tego, co dzieje się obecnie. Wszyscy wspominają okres, gdy marszałkiem województwa był suwalczanin Janusz Krzyżewski (patrz rozmowa obok), a jego zastępcą Jan Kamiński z Bakaniuka. Trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, że gdyby nie ich głos, np. uruchomiony niedawno ośrodek narciarski "Szelment" nigdy by nie powstał. Przedstawiciele Białegostoku i najbliższych okolic wielokrotnie to potem wypominali. Pojawiły się zresztą zakusy, by raz już podjęte decyzje zmienić, ale było za późno.

W Urzędzie Marszałkowskim od momentu jego powstania obowiązuje zasada "koszula bliższa ciału". To nie przypadek, że Łomża czy Augustów najlepiej się miały, gdy w latach 1999-2002 rządził tandem Sławomir Zgrzywa (Łomża) - Dariusz Ciszewski (Augustów). Potem przyszła era Krzyżewskiego i Kamińskiego (2002-2006), a jeszcze później rządy objął Białystok.

Okazuje się, że przynależność partyjna nie ma tu specjalnego znaczenia. Marszałek województwa z nadania PiS przyczynił się walnie do tego, że z listy najważniejszych inwestycji w regionie wykreślono suwalskie lotnisko, a do tzw. programu Polski Wschodniej nie wpisano modernizacji ulicy Reja. Teraz z kolei rządzi PO.

Zrujnowane szkoły
Podobnie jak w przypadku ośrodka w Szelmencie, czarne chmury pojawiały się również nad trzema naszymi największymi inwestycjami współfinansowanymi z pieniędzy europejskich: aqua parkiem, remontem ulicy Reja oraz budową sali widowiskowej. O tym, że Suwałki dostają za dużo, chętnie mówili publicznie przedstawiciele różnych samorządów z powiatu białostockiego. Na szczęście, trzy inwestycje ocalały. Tyle, że obecny zarząd zmienił zasady ich finansowania. Na ulicę otrzymamy dofinansowanie w wysokości 65-proc., a na dwie pozostałe budowle - jedynie połowę.

Ani złotówki zarząd województwa nie przyznał natomiast na modernizację naszych placówek oświatowych. Ubiegały się o to m.in. Zespół Szkół nr 10 w Suwałkach oraz szkoła w Dowspudzie. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku stan budynków jest fatalny. Suwalska "dziesiątka" aż krzyczy o kapitalny remont części pomieszczeń. Z kolei w Dowspudzie sala gimnastyczna w ogóle nie nadaje się do użytku, a przy kilkunastostopniowych mrozach na zewnątrz temperatura w klasach spada nawet do 10 st. C.

Od strony formalnej oba wnioski były przygotowane profesjonalnie. Czemu ich nie uwzględniono?

Bo komisja oceniająca przyznała więcej punktów projektom z Białegostoku i okolicznych miasteczek. Ta komisja, to gremium, w którym przeważają mieszkańcy stolicy naszego regionu. Zarząd woj. podlaskiego zdaję się tylko i wyłącznie na te rozstrzygnięcia. A ponieważ kasy zawsze brakuje, wybiera tylko te projekty, które znajdują się w czołówce listy. W innych województwach zarządy mogą to jeszcze weryfikować.

A gdzie suwalskie PO?
Niektórzy nasi reprezentanci w sejmiku wojewódzkim przyznają, że w Białymstoku o nasze interesy nie ma po prostu komu walczyć. Bo z pięciu radnych wywodzących się z Suwalszczyzny, dwaj reprezentują Augustów (Andrzej Chmielewski i Bogdan Dyjuk), a dwaj inni (Leszek Dec i Janusz Krzyżewski) są w opozycji. Jedyny "nasz człowiek" przy władzy, to Ignacy Jasionowski. Ten jednak ma ograniczone możliwości, bo reprezentuje PSL. A partia ta ma mniej więcej tyle do powiedzenia w województwie, co w koalicji rządowej. O walczących o suwalskie interesy członkach miejscowej PO, jakoś natomiast nie słychać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna