Czy połowa Polski zagłosuje na Platformę? Zobacz sondaże

Z przeprowadzonych sondaży wynika, że premier jest dużo gorzej postrzegany przez opinie publiczną, niż w czasie pierwszych miesięcy sprawowania władzy. Jak napisał portal Interia.pl - krytyczna ocena Donalda Tuska wzrosła z 27 do 51 proc.

Respondenci uznali, że Donald Tusk umie zjednywać sobie ludzi, jest osobą inteligentną, ale także ma problemy z rozwiązywaniem poważnych problemów oraz unika podejmowania trudnych decyzji. Także z sondażu wynika, że coraz mniej Polaków ufa premierowi.

Platforma Obywatelska w najnowszym sondażu może liczyć na 50 proc. poparcia. W przeliczeniu na mandaty uzyskałaby ich aż 255, co dałoby jej samodzielne rządzenie. Oprócz tego PO z prezydentem z własnego obozu politycznego Bronisławem Komorowskim nie musiała by bać się weta.

Jednak poparcie dla Platformy Obywatelskiej, jako partii wzrasta. Z sondażu GfK Polonia przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" PO może liczyć na 50-procentowe poparcie w wyborach. Jak napisał portal Informacje24, gdyby przeliczyć głosy na mandaty PO miałoby w sejmie 255 mandatów.

W ostatnich dwóch tygodniach poparcie dla PO wzrosło o 2 proc. Eksperci wnioskują, że związane jest to z objęciem przez Polskę prezydencji w Unii i ukazywania premiera i ministrów jedynie w dobrym świetle.

Druga partią z wysokim poparciem jest PiS (27 proc.), jednak od czerwca partia ta straciła 2 punkt. Poprawił się za to wynik SLD, który z 9 punktów procentowych poparcia awansował o 3 w górę, a 4 punkty procentowe straciło PSL, na nich zagłosowałoby jedynie 3 proc ankietowanych. Poza sejmem znalazłyby się PJN (2 proc.) i Unia Polityki Realnej (1 proc.) W sondażu zostało przepytanych 974 Polaków w dniach 7-10 lipca.

Ostra krytyka Donalda Tuska w Europarlamencie

Choć ostatnie sondaże dają przewagę Platformie Obywatelskiej, to wiele osób podchodzi do tych wyników sceptycznie. - Wybory coraz bliżej, a sondaże nudne jak flaki z olejem, każą nam wierzyć, że od wyborów 2007r. w których PO zyskało 41,5 proc., zaś PiS 32,1 proc.nic się w zasadzie nie zmieniło.

Niektóre ośrodki sugerują nawet, że Platforma, której udało się wówczas zmobilizować ogromną rzeszę "wierzących" i pełnych nadziei na "drugą Irlandię", po czterech latach kpin z owych "wierzących" i z owych "nadziei" jeszcze swój elektorat powiększyła - nie kryje irytacji KOT Z CHESHIRE. - Oczywiście dla każdego, który - jak ja - wyćwiczył swój umysł tak doskonale, że potrafi on utrwalić w pamięci wydarzenia starsze niż jeden rok, sondaże nie są (delikatnie mówiąc) instytucją godną zaufania.

Zdaniem niektórych, sondaże to jedno, a wyniki wyborów - drugie. Nawet w ocenie specjalistów, żadna prognoza ani sondaż nie odda w pełni wyników. Gdyby tak było, to wybory byłyby niepotrzebne i wystarczyłyby sondaże. A te przecież bywają sprzeczne. Tak było w 2005 roku, kiedy w wyborach prezydenckich miał zwyciężyć Donald Tusk. Tymczasem wygrał Lech Kaczyński. Sprzeczne z wynikiem wyborów były także ostatnie sondaże prezydenckie. Według nich, wprawdzie minimalnie, ale wygrywał Jarosław Kaczyński. Ostatecznie prezydentem został Bronisław Komorowski.

Czasem jednak przedwyborcze prognozy mogą być dla wielu osób sugestią na kogo zagłosować. Zwłaszcza, jeśli nie mają one określonych sympatii politycznych. A nawet jeśli mają, często głosują tak, jak większość.

- "W gronie osób zajmujących się polityką na co dzień, w gronie blogerów czy użytkowników kilku forów internetowych, możemy pisać sobie "kogo obchodzą sondaże", możemy wmawiać sobie, że nie mają tak naprawdę znaczenia. Kłopot w tym, że tak naprawdę stanowimy wciąż elitę odbiorców krajowej polityki, elitę w sensie wiedzy i znajomości (i tak przecież mocno niepełnej) jej mechanizmów, wreszcie
- w sensie tej zdrowej nieufności, będącej towarem mocno, coraz mocniej, deficytowym. Dla większości osób, polityką nie zainteresowanych, sondaże i tworzony przez nie klimat mogą być wystarczającym bodźcem, by tak, a nie inaczej głosować w kolejnych wyborach.

To koniec kariery Kaczyńskiego? Wszystko w rękach PO?

Pamiętam swoje rozmowy przed wyborami w roku 2000. Wie osób uważało wówczas, ze sprawy idą w złym kierunku (dziś ponoć sądzi tak 88% Polaków!), a i tak głosowali na Kwaśniewskiego, ponieważ "wszyscy będą głosować na Kwaśniewskiego". Pamiętam też rozmowę z kolegą w roku 2005. Kolega ten mówił mi, że choć być może bliżej mu do Kaczyńskiego, głosować będzie na Tuska, ponieważ "Tusk i tak wygra". Po długiej rozmowie ze mną zadeklarował głosowanie na Kaczyńskiego, w wyborach głosował na Tuska, później nie miałem już okazji wrócić do tematu.

Jednak wpływ klimatu na decyzje wyborcze przykład ten pokazuje chyba wyraźnie. Ile osób zagłosuje w październiku na PO, jednocześnie przeklinając swój los, drożyznę i lęk o pracę? Ilu powie sobie "Wszyscy kradną, żaden nie spełnia obietnic, ale ci i tak wygrają"? O wiele więcej osób, niż chcemy to przed sobą przyznać. Autorzy sondaży świetnie zdają sobie z tego sprawę i gdy my piszemy o niskiej wiarygodności, błędach metodologicznych i historii polskich demoskopów, oni kształtują opinię publiczną na dole, tam, gdzie docierają jedynie nagłówki, wielkie tytuły i żółty pasek" - dowodzi D.Gwiazda na portalu solidarni2010.pl

Ciekawe podejście do sondaży mają sami politycy. Nie ma chyba polityka, który by na nie narzekał jeśli akurat prognozy są korzystne dla jego partii. Narzekanie i podkreślanie, że sondaże nie są miarodajne zaczyna się dopiero wtedy, gdy ich wyniki pokazują spadek poparcia dla danej partii.