Delikatnie żądał okupu

Samochód wart ok. 28 tys. zł skradziono z plebanii w Juchnowcu Kościelnym w nocy z 28 na 29 października. Ksiądz zawiadomił o przestępstwie policję. W środę wieczorem do duchownego zadzwonił mężczyzna i powiedział, że znalazł jego portfel z dokumentami i chce go oddać. Nie stwierdził wprost, że żąda okupu za skradziony pojazd czy zwrot dokumentów, ale dał do zrozumienia, że oczekuje pieniędzy. Ksiądz umówił się z nim i powiadomił o wszystkim policję. Policjanci natychmiast pojechali na plebanię.
- Wylegitymowali mężczyznę i zapytali, skąd ma portfel - mówi sierż. Beata Cholewska, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Białymstoku. - Sokółczanin najpierw powiedział policjantom, że znalazł go na ul. Kawaleryjskiej. Potem zmienił wersję i stwierdził, że kupił dokumenty na bazarze.
Jego zachowanie wzbudziło podejrzenia funkcjonariuszy. Tym bardziej, że okazało się, iż wie on o kradzieży samochodu, a nawet zadeklarował, że pokaże, gdzie stoi skradziony pojazd. Miał też przy sobie kluczyki do clarusa. Policjanci postanowili sprawdzić, czy mówi prawdę i pojechali z nim na ul. Ryską.
- Tam faktycznie stał skradziony samochód - mówi sierż. Cholewska. - W związku z tym policjanci postanowili zatrzymać 24-latka pod zarzutem kradzieży z włamaniem.
Gdy to powiedzieli, sokółczanin odepchnął jednego z nich i rzucił się do ucieczki. Ścigający go policjant po kilkakrotnym wezwaniu do zatrzymania strzelił ostrzegawczo w górę. Dopiero wtedy uciekinier zatrzymał się i został obezwładniony. Umieszczono go w Policyjnej Izbie Zatrzymań, a w czwartek prokurator przedstawił mu zarzuty.
W dniu, w którym skradziono clarusa, sokółczanin wyszedł warunkowo z zakładu karnego, gdzie odbywał karę 4 lat pozbawienia wolności za przestępstwa kryminalne.