Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczynka wyglądała w trumience jak laleczka. Ból rodziców był niewyobrażalny

Redakcja
- Najważniejsza jest silna psychika.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Ewelina Suchodolska: W różnych zakładach pogrzebowych pracuje pan od 15 lat. Najbardziej wstrząsający widok, który zastał pan w chwili zabierania ciała zmarłego?

Zbigniew Malinowski: Po interwencji sąsiadów, którzy zobaczyli na suficie swojego mieszkania w bloku plamę okazało się, że w mieszkaniu nad nimi leży ciało mężczyzny. Niewiarygodny fetor był wyczuwalny w całym mieszkaniu. Zwłoki leżały pod grzejnikiem przy oknie już od tygodnia.

Ciało przypominało galaretę i bardzo trudno było przełożyć je do worka transportowego. Później dowiedziałem się, że mężczyzna najprawdopodobniej zmarł wyglądając przez okno i jego ciało bezwładnie osunęło się pod grzejnik. To był straszny widok.

l Zajmuje się pan transportem zwłok, ale także przygotowywaniem ciała do samego pogrzebu. Jak wyglądają takie przygotowania?

- Przywiezione do zakładu pogrzebowego ciało najpierw trzeba umyć na specjalnym stole. Jeśli zmarły został przewieziony ze szpitala, jego ciało należy tez odpowiednio zabezpieczyć. Pensetą wprowadza się do otworów nosowych i do uszu ligninę. Szwy zakładane po operacjach lub po sekcji zwłok nie zawsze są szczelne, więc należy ciało obłożyć folią, by nie zabrudzić odzieży.

Czasem nitką chirurgiczną należy zszyć zmarłemu wargi, jeśli są rozchylone. Później nieboszczyka się ubiera. Kobietom zazwyczaj robi się dyskretny makijaż, by poprawić wygląd bladej cery. Nakładam więc puder, maluję brwi, usta.

Na prośbę rodziny mogę ułożyć także włosy. Tak przygotowane ciało wkłada się do trumny.

l Pewnie nie każdy może pracować w zakładzie pogrzebowym. Jakie trzeba mieć cechy, by wytrzymać ten stres?

- Najważniejsza jest silna psychika. Wbrew pozorom nie każdy ją ma. Pamiętam swój pierwszy transport zwłok. Bałem się odwrócić za siebie. Z czasem do tego przywykłem. Tak samo do reakcji najbliższych na informacje o śmierci. Zabieraniu ciała z domu towarzyszy często wręcz histeryczny płacz rodziny. Na początku w takich chwilach człowiekowi łza się w oku kręciła.

Do dziś najgorsze są dla mnie pogrzeby dzieci. Kiedyś pomagałem organizować pogrzeb dziewczynki, która urodziła się martwa w ósmym miesiącu ciąży. Rodzice starali się o nią przez 8 lat. Dziewczynka wyglądała w trumience jak laleczka, ubrana w piękne ciuszki. Ból rodziców był niewyobrażalny.
Brałem też udział w przygotowywaniu pochówku bliźniaków, którzy także urodzili się nieżywi.
To było coś strasznego. Nigdy nie przygotowywałem ciał dzieci do pogrzebu.

l Co ciekawe z wykształcenia jest pan jednak elektrykiem. Jak zaczęła się więc pana przygoda z pracą w zakładzie pogrzebowym?

- Pomagałem załatwić wszystkie formalności związane ze śmiercią wujka przeszło 15 lat temu. W jednym z zakładów spotkałem swoją koleżankę. Akurat byłem bez pracy, więc zapytałem, czy nie potrzebują u niej w zakładzie nikogo do pracy. Po kilku minutach szef kazał mi przyjść na ósmą rano następnego dnia. I tak się zaczęło.

Mam ukończone wszystkie niezbędne kursy z tanokosmetyki, toalety pośmiertnej, tanatologii ogólnej. Brałem także udział w szkoleniu dotyczącym przeprowadzania sekcji zwłok. Obecnie pracuję w Domu Pogrzebowym w Szczuczynie.

l Udało się panu przetrwać w tej branży aż 15 lat. Ma pan więc ogromne doświadczenie. Co jest najlepszym sposobem na to, by utrzymać równowagę pomiędzy tymi dwoma światami - żywych i umarłych?

- Pomimo powagi sprawy, trzeba zachować luz. Nie można analizować każdej śmierci, wnikliwie jej badać. Do zmarłego trzeba podejść trochę z humorem. Oczywiście nie może to mieć charakteru prześmiewczego. Każdy lekarz, który przeprowadza sekcję zwłok, mówi do zmarłego bardzo spokojnie, ale z nutką humorystyczną. Tak, żeby rozładować stres.

I to jest jedyny sposób na to, by zachowywać się racjonalnie i spokojnie podczas pracy w tej branży.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna