Folwark prezesa

Afera ze sprzątaniem rozpoczęła się na początku roku. SM "Świt" ogłosiła konkurs ofert na utrzymanie porządku na klatkach schodowych. Zgłosiło się 16 firm. Wygrało przedsiębiorstwo usługowe Czyścioszek z Ełku, które zaoferowało stawkę 7 zł. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że firma Aster podjęłaby się sprzątania za cenę niemal dwa razy niższą, czyli za 4 zł.
- Jako niewiarygodne i niezgodne z zasadami ekonomii komisja uznała koszt sprzątania na poziomie od 3 do 5 zł - wyjaśnia Waldemar Roszkowski, prezes SM "Świt". - Przeprowadzając analizę ofert komisja wzięła pod uwagę wiarygodność firm, możliwości organizacyjne, wyposażenie techniczne, przyszłą współpracę z administracjami czy wiarygodność złożonej oferty.
Okazuje się jednak, że nikt owej wiarygodności nie sprawdzał.
- Otrzymałem jedynie informację, że moja oferta została odrzucona - mówi Dariusz Grabowski, właściciel firmy Aster. - Nikt nie pytał mnie, dlaczego zaproponowałem tak niską cenę.
D. Grabowski zapewnia, że zaproponował stawkę uwzględniając tylko minimalny zysk, bo miał na uwadze złą sytuację materialną rodzin zamieszkujących zasoby "Świtu".
- Poradziłbym sobie przy tej stawce. Nie wziąłem jej przecież z powietrza, tylko przeprowadziłem kalkulację - tłumaczy szef Astera.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że tuż po wybraniu przez SM firmy do sprzątania, zostały obniżone wymagania. Zamiast zamiatania klatek dwa razy w tygodniu, "Świt" złagodził warunki. I zwycięzca ma obowiązek zamiatać tylko raz.
- Według wstępnych założeń klatki schodowe miały być zamiatane częściej, jednak po szczegółowych analizach ekonomicznych okazało się, że przy stawce 7 zł od mieszkania jest to nierealne, gdyż wiązałoby się z koniecznością zatrudnienia przez firmę sprzątającą większej ilości osób - wyjaśnia stanowisko spółdzielni prezes.

więcej w papierowym wydaniu Gazety Współczesnej