Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundusze europejskie. W gminach słychać tykanie

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
Deficyt suwalskiego aquaparku wyniósł w ubiegłym roku 1 milion 250 tysięcy zł.
Deficyt suwalskiego aquaparku wyniósł w ubiegłym roku 1 milion 250 tysięcy zł.
Aquapark w Suwałkach, Opera Podlaska i stadion w Białymstoku, pływalnie w Hajnówce i Michałowie - to tylko niektóre obiekty zbudowane za grube miliony Unii Europejskiej. Teraz jednak trzeba dokładać do ich utrzymania. Czy damy radę?

Mogą to być tykające bomby! - ostrzega ekonomista Robert Ciborowski, profesor Uniwersytetu w Białymstoku i prorektor tej uczelni. - Te drogie inwestycje, powstające za unijne pieniądze w gminach całego województwa, mogą wkrótce okazać się kulą u nogi, czymś bardzo bolesnym dla budżetów wielu miejscowości. Jak to widzą nasze samorządy?

Dokładamy do basenów i opery

- Budując aquapark już w studium wykonalności inwestycji została przeszacowana liczba użytkowników obiektu - przyznaje prezydent Suwałk, Czesław Renkiewicz. - Założono, że przy minimalnym obciążeniu (60 proc.) z jego usług w ciągu roku skorzysta 369 tysięcy osób i że przychody w wysokości ok. 4,5 mln zł pokryją prognozowane wydatki w wysokości 4,1 mln zł.

Prezydent przypomina, że założenia te opracowano we wrześniu 2008 r. i nikt nie przewidywał, że czeka nas kryzys gospodarczy. W ubiegłym 2013 r. z usług aquaparku skorzystało tylko około 219 tys. klientów i deficyt wyniósł 1,25 mln.

- Nie wszystko można jednak przeliczać na pieniądze - zastrzega prezydent Renkiewicz. - W aquaparku od trzech lat prowadzimy bezpłatny program nauki pływania dla uczniów klas trzecich suwalskich podstawówek. Dzięki temu prawie dwa tysiące dziewięciolatków nauczyło się pływać, co przekłada się na bezpieczeństwo kąpiących się w naszych jeziorach.

W podobnym tonie prezydent odpowiada na pytanie o koszt nowej sali koncertowo-teatralnej, o którą w maju ub. roku powiększył się Suwalski Ośrodek Kultury: - Obiekty kultury nie są instytucjami komercyjnymi i nie przynoszą zysków. W cyklicznych tygodniowych zajęciach edukacyjnych i warsztatowych realizowanych w pracowniach artystycznych SOK bierze udział 1155 osób. W miesiącach maj - grudzień 2013 roku sprzedano ponad 22 tysiące biletów na spektakle teatralne i koncerty. W imprezach niebiletowanych uczestniczyło prawie 33 tys. osób. Ta liczba uczestników świadczy o tym, że obiekt był potrzebny.

Sięgnijmy po inny przykład. Roczne utrzymanie Parku Wodnego w Hajnówce, otwartego w 2009 r., kosztuje samorząd blisko milion złotych. Przez te kilka lat z obiektu skorzystało ok. 440 tysięcy osób.

- Oczywiście zawsze można postawić tezę, że mamy o ten milion rocznie mniej na inwestycje w coś innego. Ale tak nie wolno podchodzić - jasno stawia sprawę Jerzy Sirak, burmistrz Hajnówki. - Basen przecież służy zdrowiu naszych mieszkańców, więc te pieniądze muszą się znaleźć w budżecie i koniec.
Z podobnymi kosztami utrzymania pływalni "Błękitna Fala" liczy się samorząd Michałowa.

- Pływalnia została oddana do użytku jesienią 2011 roku. Gdy już funkcjonowała, po odjęciu wydatków bieżących i tak w roku 2012 mieliśmy w budżecie gminy 2,5 mln zł na wkład własny umożliwiający pozyskanie kolejnych inwestycji - wylicza burmistrz Marek Nazarko przekonując, że ów milion dokładany do pływalni to dla tak bogatego samorządu jak Michałowo żaden problem. - A przecież jeszcze zwolniliśmy ludzi z podatków od nieruchomości - samorządowiec przypomina decyzję, która zelektryzowała całą Polskę.

Najkosztowniejszą z regionalnych inwestycji jest Opera i Filharmonia Podlaska. Z biletów i wynajmów zarabia około 7 milionów złotych rocznie, ale samorząd województwa do jej utrzymania musi dołożyć prawie dwa razy tyle, czyli blisko 13 milionów złotych, a ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego kolejne 6 mln zł. Z budżetu miasta Białegostoku formalnie na wsparcie tej wojewódzkiej instytucji kultury nie idzie żadna kwota, ale faktycznie miasto kupuje jej usługi artystyczne.

W 2013 roku zapłaciło 2 miliony zł za przygotowanie i produkcję "Traviaty" Verdiego (premiera miała miejsce w grudniu) Natomiast na luty 2014 r. zaplanowało negocjacje z operą na wyprodukowanie autorskiej wersji "Czarodziejskiego fletu" Mozarta. Przeznaczone są na to również 2 miliony złotych.
W tym roku - po kilkakrotnej zmianie terminu - do użytku ma zostać oddana kolejna inwestycja realizowana w dużej mierze za unijne pieniądze - stadion miejski, a samorząd Białegostoku jeszcze przymierza się do wykorzystania funduszy europejskich na budowę hali widowiskowo-konferencyjnej.

- Stadion ma przygotowany biznes plan. Według niego będą się tam mieścić obiekty handlowe, które mają w dużej mierze pokrywać koszty utrzymania tego obiektu, ale fundamentem jego funkcjonowania będzie dobra gra naszej drużyny. Wtedy stadion będzie wypełniony - takie nadzieje ma Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. - Te wpływy zresztą zawsze będą zmienne. Ich wielkość zależy od ludzi tym obiektem zarządzających, od ich pomysłowości. Dotyczy to również hali widowiskowo-konferencyjnej, którą chcielibyśmy wybudować.

W przypadku tej ostatniej inwestycji trwają jeszcze przymiarki i szacowanie kosztów, ale o stadionie już wiadomo, że jego utrzymanie kosztować będzie ok. 6 milionów zł rocznie.

Jak ważna jest rola menedżerów, o której wspomina prezydent, widać choćby na przykładzie OiFP. W ubiegłym roku tę największą podlaską instytucję kulturalną odwiedziło 203 tysiące widzów. Ale jednocześnie w drugiej połowie roku urząd marszałkowski wysłał tam swoich kontrolerów finansowych. Opera zmuszona bowiem była do uruchomienia linii kredytowej w rachunku bieżącym, umożliwiającego jej korzystanie z debetu do wysokości 3 milionów zł.

- Zalecenia po kontroli są takie, żeby opera oszczędniej gospodarzyła pieniędzmi, bo nie dostanie ich więcej niż do tej pory - przypomina Henryk Gryko, skarbnik województwa. A ponieważ po tego rodzaju instrument finansowy sięga się w biznesie, gdy jest zachwiana płynność finansowa firmy, Gryko od razu zapewnia, że w operze nic się złego nie dzieje. - Po prostu, gdy w danym miesiącu przychodzi termin płatności np. składek ZUS, a na rachunku bankowym nie ma pieniędzy, to idą one z tego debetu.

Finansowego zysku nie będzie

- Nie trzeba być wielkim ekonomistą, żeby stwierdzić, że inwestowanie w parki wodne czy pływalnie, nie przyniesie zysku finansowego - odpowiada na pytania o ciężar utrzymania takich obiektów Jerzy Sirak, burmistrz Hajnówki. - Idąc tym tropem moglibyśmy zakwestionować wiele innych przedsięwzięć: budowę dróg, szpitali, szkół, przedszkoli, bibliotek czy domów kultury. A moim zdaniem, w każdym mieście powiatowym powinien być basen. Ja to bym opracował kilka uniwersalnych w skali kraju dokumentacji i robił ekonomiczne tanie obiekty. Ale takich możliwości nie było.

- Gdy słyszę, że nie będziemy w województwie budować np. lotniska, to szlag mnie trafia - irytuje się z kolei Marek Nazarko, burmistrz Michałowa. - To dzięki operze, aquaparkom czy pływalni, tak jak u nas, ludzie tu zostają. Oczywiście jest pytanie, czy samorząd na to stać. Ale to pytanie trzeba sobie zadawać przed budową każdego z tych obiektów.

- Kiedy oceniamy takie inwestycje jak opera, stadion lub hala widowiskowo-konferencyjna, to punktem wyjścia jest kwestia zaspokojenia potrzeb mieszkańców. Takie obiekty w szerszej perspektywie czasowej sprzyjają rozwojowi miasta w sposób pośredni - dołącza do tych głosów prezydent Truskolaski i do już przytoczonych argumentów dodaje: - Także przedsiębiorcy, którzy chcieliby tu zakładać swoje biznesy, przyglądają się, na ile miasto jest dla nich przyjazne. I to nie tylko ze względów ekonomicznych. Czyli, wbrew pozorom, to także nakręca koniunkturę gospodarczą. Udowodniono, że jeżeli są korzystne warunki nie tylko do pracy, ale i do wypoczynku, to wpływy z podatków rosną, co z kolei ułatwia utrzymanie tego typu inwestycji. W dodatku obiekt typowo kulturalny o dużej skali, jak np. opera, zrealizowany i prowadzony z większym rozmachem, budzi szersze zainteresowanie i jest bardziej skutecznym nośnikiem promocji niż mniejszy.

Trzeba umieć się sprzedać

Żaden z samorządowców, z którymi rozmawiamy, nie słyszy u siebie tykania inwestycyjnej bomby. Ekonomiści jednak przestrzegają, że trzeba być czujnym:

- Inwestycje, jakie samorządy zrealizowały w swoich miastach czy gminach, powinny teraz zmuszać ich do aktywności - zaleca profesor Ciborowski. - Samorządowcy będą musieli stworzyć takie warunki, czy pozyskać takich zainteresowanych, którzy obniżą koszty funkcjonowania tych obiektów lub wręcz doprowadzą do ich rentowności. Tym bardziej, że wiele samorządów nie zdaje sobie sprawy, że poza dokładaniem do tych inwestycji przez parę lat, wkrótce trzeba jeszcze będzie je remontować, modernizować... I to wszystko już za swoje pieniądze, a nie za unijne!

Burmistrz Michałowa nie boi się takich perspektyw:

- U mnie w gabinecie wisi hasło: "Kto chce pracować, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka usprawiedliwienia". Ważne jest, aby podejmować takie inwestycje, które nie służą jednemu tylko celowi.

Burmistrz Nazarko ma plan przejęcia od starostwa powiatowego szkoły średniej, która chyli się ku upadkowi, i stworzenia w niej klasy sportowej, której zapleczem będzie właśnie pływalnia. A podążając za sposobem myślenia Komisji Europejskiej, która jest gotowa dawać pieniądze na szkolnictwo zawodowe, burmistrz przyznaje, że już myśli o uruchomieniu w Michałowie kierunku rehabilitacja, której absolwenci (oczywiście po uzupełnieniu wykształcenia na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku) wrócą do Michałowa, by pracować w biznesie z zakresu tzw. turystyki geriatrycznej.

I tu burmistrz gryzie się w język, tłumacząc, że nie chce zdradzać wszystkich swoich planów. Ale zaręcza, że jest przygotowany na przyszłość.

W podobnym kierunku podąża w swoich planach burmistrz Hajnówki: - W oparciu o dotacje unijne z Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013 przygotowujemy nowe tereny inwestycyjne - mówi. - Będzie to około 7 ha uzbrojonego terenu, na który szukamy inwestora, który chciałby tu prowadzić działalność o charakterze rehabilitacyjno- rekreacyjnym. Może łącznie z kształceniem specjalistów w tych dziedzinach? Wystąpiliśmy także o dofinansowanie zwiększenia udziału energii odnawialnej w bilansie energetycznym Hajnówki poprzez zastosowanie pomp ciepła i kolektorów słonecznych właśnie w Parku Wodnym. To zmniejszy nasze dopłaty do pływalni, która jest też ważnym elementem przyciągającym turystów.

Koniec z konsumpcją, czas na gospodarkę

Czy w miarę upływu kolejnych lat będziemy do dużych inwestycji, zrealizowanych za unijne pieniądze, coraz więcej dokładać? A może te "finansowe bomby" uda się jednak rozbroić?

- Które gminy przeszarżowały w inwestycjach, dopiero czas pokaże - ocenia profesor Bogusław Plawgo, ekonomista UwB, współautor Strategii Rozwoju Województwa Podlaskiego na lata 2014-2020. - Kupiliśmy sobie trochę "zabawek". Zaspokoiliśmy nasze potrzeby konsumpcyjne i teraz kluczową sprawą jest, aby samorządy przewartościowały myślenie o swoich zadaniach.

- To, że mają zaspakajać tylko potrzeby mieszkańców w dostępie do usług publicznych jest już nieaktualne - podkreśla ekonomista. - Muszą teraz koncentrować się na rozwoju gospodarki i inwestycji, które dadzą mieszkańcom miejsca pracy. Jeżeli tego nie zrobią, to dopiero będzie bardzo poważne zagrożenie dla regionu.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna