Gmina Kleszczele. Mieszkańcy nie chcą popiołów pod domami

Odpady wywożone na teren żwirowni koło miejscowości Suchowolce były wywożone nielegalnie - podkreślał na spotkaniu z mieszkańcami wsi Aleksander Sielicki, burmistrz gminy Kleszczel.

Dodał, iż odpadami tymi są pyły i popioły lotne powstałe w wyniku spalania drewna i węgla. Prawdopodobnie są one przywożone z elektrociepłowni w Białymstoku.

- Według zleconych przez naszą gminę badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska odpady te nie zagrażają zdrowiu ludzi. - Ale nie zmienia to faktu, iż zostały one wywiezione tu nielegalnie, dlatego wydaliśmy decyzję nakazującą firmie Anmira zaprzestanie ich wywożenia i usunięcie już wywiezionych materiałów.

Jednak nie jest to takie proste! Władze przedsiębiorstwa odwołały się od decyzji władz gminy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. A to decyzję gminy unieważniło.

- Powodem był fakt, iż najpierw zleciliśmy badania WIOŚ, a dopiero później wszczęliśmy oficjalne postępowanie administracyjne - tłumaczył burmistrz. - SKO stwierdziło, że najpierw powinniśmy rozpocząć postępowanie, a później zlecić badania. Wszczęliśmy więc ponownie postępowanie i zleciliśmy kolejne badania...

Wszystko zaczęło się pod koniec ubiegłego roku, gdy mieszkańcy Suchowolców zauważyli , iż stara żwirownia zasypywana jest jakimiś popiołami. Zawiadomili o tym władze gminy i starostwo. Samorządy powiadomiły WIOŚ i prokuraturę. Wezwały też firmę do uprzątnięcia odpadów, a inspektoraty wezwały ją do usunięcia odpadów. Przedsiębiorstwo cały czas jednak się odwołuje. Mało tego, złożyło wniosek o zgodę na przetwarzanie odpadów na tej żwirowni. Jeśli je otrzyma, nie tylko nie uprzątnie tego, co już zwiozło, ale będzie zwozić jeszcze więcej odpadów. To czy zgodę otrzyma zależy od opinii m.in. WIOŚ. Co ciekawe, WIOŚ ukarało już Anmir za wywożeni odpadów, ale firma się od tego odwołała.