Gmina Nowinka. Szykuje się wojna o 500 gminnych złotych

To skandal, żeby choćby złotówkę z publicznych pieniędzy, których gminie brakuje na wszystko, wydawać na rozsyłanie listów do wszystkich mieszkańców - tak naszą publikację z poniedziałku podsumowuje opozycyjny radny Jerzy Kłoczko.

Zastanawia się, czy sprawą nie zainteresować prokuratury.

W gminie Nowinka wojna trwa od 2010 r., kiedy wybory na stanowisko wójta wygrała Dorota Winiewicz, a większość z radzie zdobyli zwolennicy jej poprzednika Marka Motybla. Przeciwko tym ostatnim protesty organizowali radni związani z nową panią wójt oraz mieszkańcy. Doprowadzili do referendum i odwołania rady. Po nowych wyborach D. Winiewicz ma tam większość.

Coraz bardziej aktywni stają się zwolennicy poprzedniego gminnego układu, z radnym Jerzym Kłoczko na czele. Przez wiele lat był on przewodniczącym gminnej rady. W ostatnim okresie złożył już na D. Winiewicz doniesienie w sprawie, jego zdaniem, nadużyć przy funduszu sołeckim. Jednak prokuratura złamania prawa się nie dopatrzyła. Kłoczko zaskarżył to postanowienie do sądu. Rozstrzygnięcia jednak nie ma.

Teraz zakwestionował to, że wójt rozesłała do wszystkich mieszkańców list z informacją, dlaczego ci, którzy mieszkają bliżej niż 100 metrów od akwenów wodnych niczego nie mogą zbudować. To, jak informowaliśmy, skutek działań poprzedniego wójta. - Część ludzi informacji z mediów w ogóle nie czerpie - tłumaczyła D. Winiewicz. - A należy się im wyjaśnienie, czemu niczego na swoich gruntach nie mogą nawet zmodernizować.

Akcja kosztowała ok. 500 zł.

Takie tłumaczenie radnego Kłoczkę nie przekonuje. Gmina jest wszak w trudnej sytuacji finansowej. Funkcjonuje dzięki specjalnej pożyczce z budżetu państwa. - Można było rozesłać komunikat do sołtysów i to by wystarczyło - uważa radny.