Horodnianka. Do barów skręcić już teraz nie można. Urzędnik z biznesem się nie liczy

- Jak tak można nie liczyć się z interesami ludzi? - dziwią się właściciele. - Jedna linia na jezdni, którą jakiś urzędnik wymyślił, może nawet doprowadzić kogoś do plajty.

Do baru "Jagódka" znajdującego się we wsi Horodnianka, na trasie Suwałki-Białystok, kierowcy różnych pojazdów zajeżdżali bardzo chętnie. Teraz mogą uczynić to jedynie ci, którzy są na prawym pasie jezdni. Przez drogę się bowiem, zgodnie z przepisami, nie przejedzie. Na środku pojawiła się ciągła linia. Jej przejeżdżać nie można. Grozi za to mandat. - Jeśli ktoś poruszający się lewym pasem chciałby do nas zajechać, musi dotrzeć do Suchowoli, tam zawrócić, przejechać kolejne kilometry i dopiero wtedy znajdzie się, zgodnie z przepisami, w barze - opowiadają właściciele. - To przecież oczywiste, że nikt takiego trudu sobie zadawać nie będzie.

Ludzie dziwią się tym bardziej, że dotychczasowe rozwiązanie nikomu nie przeszkadzało. To, że można było skręcać w lewo nie powodowało wypadków czy kolizji.

Rafał Malinowski, rzecznik prasowy białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wyjaśnia, że wymalowanie ciągłej linii podyktowane jest względami bezpieczeństwa. Bo ruch na tej drodze wciąż się zwiększa. Większe jest więc też zagrożenie wypadkami. Zmiany dotyczą zresztą nie tylko "Jagódki", ale też paru innych znajdujących się przy tej trasie barów.

- My musimy dbać o to, by tą drogą jeździło się jak najbezpieczniej - dodaje R. Malino-wski. - Skręty w lewo zawsze powodują zamieszanie. Jeśli dojdzie do groźnego wypadku, natychmiast pojawią się pretensje, dlaczego tak zorganizowaliśmy ruch na tej drodze.

Malując ciągłą linię GDDKiA w ogóle nie zastanawiała się, że może doprowadzić do plajty przydrożne, działające od wielu lat bary.

R. Malinowski przyznaje, że idealnym rozwiązaniem byłoby wydzielenie na jezdni lewoskrętów. Ale na to, przynajmniej na razie, GDDKiA nie ma pieniędzy.