Imprezy >> Święto mleka w Wysokiem Mazowieckiem - koncerty i zabawa i poważne dyskusje

Często problemem są ambicje prezesów

Waldemar Broś przekonywał o tym, że proces koncentracji jest konieczny. Jednocześnie miał on świadomość tego, że nie jest to łatwe zadanie. Wypunktował dokładnie wszystkie bariery utrudniające konsolidację polskiego mleczarstwa. Zaczął od uwarunkowań historycznych i względów ambicjonalnych.
- Wielu prezesów spółdzielni czuje się zagrożonych - tłumaczył Waldemar Broś. - Boi się zmian.
Zwracał uwagę także na to, że niektórzy patrzą na złe doświadczenia z dotychczasowych procesów łączenia się spółdzielni.
Zarządzającym spółdzielniami mleczarskimi brakuje też świadomości tego, że na świecie szybko postępuje globalizacja, np. w handlu.
- Z pewnością konsolidacji nie ułatwiają też zbyt wąskie prawne możliwości tworzenia nowych podmiotów spółdzielczych - podsumował Waldemar Broś.

Warto się łączyć

Dlaczego spółdzielnie mleczarskie powinny, mimo wszystko, się łączyć? Do głównych korzyści prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich zalicza zmniejszenie liczby ośrodków decyzyjnych i likwidację konkurencji wewnętrznej (jest to bardzo istotne w przypadku eksportu). Lepiej można też wykorzystać fundusze przeznaczone na inwestycje czy zagospodarować mleko - przede wszystkim w okresie letnim, kiedy zawsze odnotowuje się sezonowy wzrost produkcji.
- Dzięki konsolidacji można też zmniejszyć koszty prowadzenia działalności - dowodził Waldemar Broś. - Dzięki temu można podnieść cenę mleka w skupie.
W końcu można postawić na specjalizację. Większym podmiotom łatwiej zapewnić dużą, jednorodną partię artykułów mleczarskich do hiprmarketów czy na eksport. Otworzyłyby się też większe możliwości na wypromowanie kilku silnych marek.
- Bo na rynku światowym nasze marki nie są znane - mówił Waldemar Broś.
Podkreślał, że koncentracja w branży mleczarskiej wcale nie oznacza likwidacji mniejszych spółdzielni. Jest to jedyna słuszna odpowiedź na postępującą koncentrację handlu.

Ambicje schował do szuflady

Słowa jego potwierdził Antoni Kogut, prezes (teraz już były prezes) przejętej niedawno przez Mlekovitę SM Resmlecz w Trzebownisku. Jak tłumaczył, dla dobra spółdzielni schował swoje ambicje do szuflady.
- Myślę, że było to wzorowe połączenie - opowiadał -I dla jednej, i dla drugiej strony.
SM Resmlecz była największą mleczarnią na Podkarpaciu. Choć tereny są tam piękne, to rolnictwo nie stoi na wysokim poziomie i kurczył się rynek mleka. Teraz, kiedy producenci otrzymali większą cenę jest szansa na to, że będą zwiększać produkcję, bo warunki ku temu są odpowiednie - jest dużo użytków zielonych.
- Nasz zakład wprawdzie jest nowoczesny, ale będzie jeszcze nowocześniejszy - mówił Antoni Kogut.
Wymienił też inne walory mleczarni w Trzebownisku. Przede wszystkim wynikają one z dobrego położenia. Zakład oddalony jest 150 km od Lwowa, 2 km od lotniska, 3 km od autostrady A4.

Możliwa fuzjapodlaskich gigantów

Przypomnijmy, że hitem minionego tygodnia stała się informacja o możliwej fuzji podlaskich gigantów - Mlekovity i Mlekpolu. Dariusz Sapiński nie chciał jednak wypowiadać się na ten temat tłumacząc, że jest jeszcze na to za wcześnie. Potrzeba czasu.