W Jagiellonii nikt oficjalnie nie mówi, że białostoczanie są kandydatami do zdobycia tytułu.
- Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Chcemy go wygrać i to jest nasz cel - powtarza w wywiadach trener Adrian Siemieniec.
To dobre podejście, bo nie wywołuje dodatkowej presji na zespole. Tyle, że trudno, by drużyna, która zdobyła dotąd 38 punktów i jest tylko trzy oczka za liderującym Śląskiem Wrocław, grająca na dodatek najładniejszy futbol i mająca najlepszy atak w lidze, nie była odbierana jako kandydat do mistrzostwa kraju. A jest jeszcze Fortuna Puchar Polski, w którym Podlasianie dotarli już do ćwierćfinału.
Dyrektor sportowy Łukasz Masłowski: Zima będzie bardzo spokojna
Gdzie zatem szukać rezerw, by wiosna nie była gorsza od jesieni? Oczywiście, najlepiej w transferach do klubu. Tyle, że trudna sytuacja finansowa Jagi wyklucza, by była ona rekinem na rynku transferowym, bo w grę wchodzą raczej jedynie ruchy bezgotówkowe. A to podnosi poprzeczkę, bo piłkarze z reguły mają kontrakty do 30 czerwca i wolnych zawodników nie jest teraz łatwo znaleźć.
- Zima, w przeciwieństwie do lata, będzie bardzo spokojna. Planowaliśmy przeprowadzić dwa, może trzy transfery do drużyny. Niedawno podpisaliśmy umowę z Jetmirem Halitim, więc przed nam jeszcze jedno, może dwa wzmocnienia, w zależności od tego, czy i kto opuści jeszcze Jagiellonię - informuje w wywiadzie dla klubowych mediów dyrektor sportowy Jagiellonii Łukasz Masłowski.
Zimowy spokój oznacza nie tylko trudność we wzmacnianiu zespołu, ale i niewielkie zagrożenie co do jego poważnego osłabiania. Na razie Białystok opuścił jedynie obrońca Miłosz Matysik (do Arisu Limassol), zastąpiony przez Halitiego, więc równowaga została utrzymana. Wiele mówi się i pisze o pożegnaniu z Jagiellonią jej najskuteczniejszego w tym sezonie strzelca - Bartłomieja Wdowika, ale na razie więcej jest w tym wszystkim szumu medialnego niż konkretnych ofert i rozmów.
Mateusz Skrzypczak: Stać mnie na więcej
Pewne jest zatem, że trener Siemieniec i jego sztab będą musieli więcej wydobyć z zawodników, którymi dysponują aktualnie. Sami piłkarze podkreślają, że to, czego dokonali do tej pory, nie jest jeszcze szczytem ich możliwości.
- Stać mnie na więcej i te rezerwy ciągle jeszcze gdzieś tam drzemią. Mam dobre warunki fizyczne, dlatego mogę stwarzać większe zagrożenie pod bramką przeciwnika przy stałych fragmentach gry - mówi obrońca Mateusz Skrzypczak.
Pole manewru sztabu szkoleniowego Jagiellonii powinno wiosną wzrosnąć, kiedy do kadry wrócą zawodnicy, którzy kończą leczyć kontuzję, lub niedawno wrócili do treningów. Są to:
- Kristoffer Hansen
- Wojciech Łaski
- Jarosław Kubicki
- Bojan Nastić.
Z pewnością więcej do gry podlaskiego wicelidera PKO Ekstraklasy mogą też wnieść tacy piłkarze, jak Jakub Lewicki, Paweł Olszewski, czy Dusan Stojinović, którzy jesienią nie grali zbyt wiele, a dużo potrafią.
Jagiellonia Białystok. Znalezienie napastnika graniczyłoby z cudem
Najbardziej ubogo kadrowo jest w ataku. Wszystko jej w porządku, gdy na szpicy występuje Afimico Pululu, a za nim sporo miejsca ma Jesus Imaz. Gdy jednego z nich eliminują urazy lub kartki, pojawia się problem, bo tak naprawdę z przodu nie ma satysfakcjonującej alternatywy.
Nic dziwnego, że działacze Jagi najbardziej chcieliby wzmocnić właśnie ofensywę. Znalezienie zimą wartościowego napastnika, który na dodatek zmieni barwy klubowe za darmo, graniczy jednak z cudem. Wygląda zatem na to, że wiosną jagielloński wózek będą w największym stopniu pchali ci, którzy robili to jesienią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?