Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak leśnicy postawili 17-latka przed sądem

Urszula Ludwiczak
– Ulżyło mi trochę – mówił po sprawie Roman (w środku). – Nie będę już się musiał tłumaczyć, dlaczego chodziłem po lesie.
– Ulżyło mi trochę – mówił po sprawie Roman (w środku). – Nie będę już się musiał tłumaczyć, dlaczego chodziłem po lesie.
Romek, licealista z Hajnówki, miał pecha. Znalazł się w złym czasie w niewłaściwym miejscu. Stanął przed sądem, bo zepsuł dewizowe polowanie...

Kiedy we wrześniu ub. roku 17-letni wtedy Romek Sołowianiuk wybrał się po lekcjach do Puszczy Białowieskiej, aby poobserwować ptaki, nie spodziewał się, że jego wycieczka zakończy się na sali sądowej. Kilka miesięcy później chłopak dowiedział się, że przez niego pewien niemiecki myśliwy nie mógł zastrzelić jelenia... Nadleśnictwo Hajnówka poniosło straty finansowe, a ukarać za to chciało właśnie Romana.

Ornitolog amator
Romek jest licealistą, niedawno skończył 18 lat. Od dawna interesuje się ptakami, współpracuje z Ogólnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptaków, Towarzystwem Ochrony Krajobrazu. Często można spotkać go w puszczy na obserwacjach, bierze udział w badaniach naukowych.

Tak też było we wrześniu ub. roku, gdy po szkole, ok. godz. 18 , wybrał się do puszczy.

- Chodziłem wtedy po lesie, szukając sóweczek, które miały właśnie swój szczyt aktywności - opowiada chłopak.

Gdy wyszedł z lasu na polanę Wilczy Jar, spotkał leśnika, który prowadził akurat na polowanie niemieckiego myśliwego.

- Leśnik spytał, co tu robię, powiedziałem, że obserwuję ptaki - opowiada Romek. - Usłyszałem, że będzie polowanie i żebym nie przeszkadzał. Potem ci panowie sobie poszli, a ja dalej oglądałem ptaki.

Dwa dni później Romek znowu obserwował w puszczy ptaki. Gdy wychodził z lasu, spotkał strażników leśnych. Tym razem nie było tak przyjemnie - został zatrzymany, kazano mu wyjąć wszystko z plecaka.

- Usłyszałem, że tu nie można chodzić i że mam iść do domu. Poszedłem. A kilka miesięcy potem dostałem wezwanie na komendę, gdzie dowiedziałem się, że jestem oskarżony o to, że złośliwie płoszyłem zwierzynę - mówi Romek. - Gdy byłem wtedy w lesie, nic nie wiedziałem o żadnych polowaniach w pobliżu. Nie słyszałem strzałów. I byłem cicho, bo każdy obserwator stara się zachowywać w lesie cicho, aby nie płoszyć zwierząt.

Romek nie mógł jednak przewidzieć, że sama jego obecność w lesie spowodowała, że niemiecki myśliwy, którego spotkał za pierwszym razem, uzna, że polowanie nie ma sensu i z niego zrezygnuje. A to z kolei spowoduje, że Nadleśnictwo Hajnówka straci kilkadziesiąt tysięcy złotych.

- Zostałem oskarżony o złośliwe płoszenie zwierzyny i przebywanie na terenie ostoi zwierzyny i żubra - mówi Romek.

Lornetka ma być na szyi!
W kwietniu br. odbyła się pierwsza rozprawa sądowa Romka. Przybyli na nią m.in. stojący murem za chłopakiem przedstawiciele organizacji ekologicznych i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zeznawał podleśniczy, który prowadził myśliwego na polowanie. Potwierdził, że po spotkaniu z chłopakiem, Niemiec był zły, że polowanie mu się nie udało. Druga rozprawa (też w towarzystwie wielu obserwatorów), odbyła się tydzień temu.

Swoją wersję wydarzeń przedstawiał m.in. strażnik leśny, który spotkał Romka. Jego zdaniem, chłopak wychodził wtedy z terenu oznaczonego jako ostoja żubra i ostoja zwierzyny. Ale, jak sam przyznał, od strony, z której szedł chłopak, nie było widać tablic informacyjnych o zakazie wchodzenia. Co więcej, o ile Romek w sądzie dokładnie potrafił wskazać na mapie miejsce swojego pobytu w lesie, strażnik nie umiał tego zrobić.

Zdaniem strażnika, który przeszukał plecak chłopaka, dziwne było to, że znajdowała się tam lornetka.

- Gdyby obwiniony obserwował ptaszki, to nie miałby lornetki w plecaku, a na szyi - mówił.

Strażnik przyznał też, że w tamtym okresie otrzymał polecenie, aby podejmować czynności wobec osób zakłócających polowania. Wszystko dlatego, że w tym samym czasie w Puszczy Białowieskiej odbywała się akcja organizacji Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, mająca na celu udaremnianie polowań. Po lesie chodziły grupy ekologów, ubrane w odblaskowe kamizelki, które hałasowały i zakłócały strzelanie do zwierząt. Akcja była na tyle skuteczna, że minister środowiska wydał w kilka miesięcy potem zakaz strzelania do zwierząt w otulinie Puszczy Białowieskiej. Jednak żaden z działaczy pracowni za swoją akcję przed sądem nie odpowiadał. Stało się tak natomiast w przypadku Romka, który z akcją ekologów nie miał nic wspólnego...

Na rozprawie sądowej okazało się też, że osoba postronna nie ma praktycznie szans, aby dowiedzieć się, że w danej okolicy trwają polowania. Taka informacja jest bowiem dostępna tylko dla leśników i myśliwych.

Jednym przykro, innym wstyd
- Z wielką przykrością znajdujemy się na sali rozpraw, bo leśnicy, myśliwi i przedstawiciele organizacji ekologicznych powinni działać wspólnie w celu ochrony tego, co zostało ze skarbów przyrody Puszczy Białowieskiej - mówił w mowie końcowej oskarżyciel posiłkowy, który żądał ukarania Romka. - Niestety, w tym przypadku wina umyślna nie może budzić wątpliwości, obwiniony wiedząc, że płoszy zwierzynę przebywał w pobliżu łowisk, w czasie polowań. Znał też znaki zakazu na tym terenie.

- Nadleśnictwu powinno być wstyd, że ta sprawa trafiła przed sąd i włożono tyle wysiłku, aby oskarżyć 17-latka, miłośnika ptaków - mówił Jarosław Kowalewski, adwokat Romka, który wnosił o jego uniewinnienie.

Sąd podzielił zdanie obrony i uznał wersję Romka. Na korzyść chłopaka świadczyło chociażby to, że strażnik leśny nie potrafił wskazać na mapie miejsca spotkania z Romanem. Dlatego sąd uznał, że chłopak nie wszedł na teren ostoi.

- Materiał dowodowy nie potwierdził, żeby obwiniony płoszył zwierzynę - mówił sędzia. - Sam pobyt w lesie nie może być traktowany jako złośliwe płoszenie zwierzyny, a karane może być tylko takie umyślne zachowanie.

Sędzia dodał, że lasy są udostępniane dla ludzi i niedopuszczalne jest ograniczanie ruchu przez leśniczych, nawet jeśli istnieje "konkurencja w postaci dóbr myśliwskich".

- Dostęp do lasu może być limitowany tylko w przypadkach wynikających z ustawy - mówił sędzia. - Las jest otwarty dla każdego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna