Jarosław Zieliński: Nigdy nie przyłożę ręki do tego, by dzieci poczęte były zabijane

Jak ocenia Pan poniedziałkowy „czarny protest”, będący strajkiem kobiet przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych?

Nie popieram „czarnego protestu” - muszę to powiedzieć bardzo wyraźnie. Słyszałem różne wykrzyknienia, hasła osób, które w tych marszach uczestniczą. Martwi mnie poziom tych eksklamacji. Problem jest poważny. Nie można, nawet jeśli uznaje się różnorodność racji, naruszać norm estetycznych. Nie chcę nawet cytować haseł, które słyszałem.

Natomiast rozmawiać zawsze trzeba i warto. Ale czy ubierać się na czarno i maszerować ulicami, wykrzykując różne hasła? Tego nie popieram.

Wojna aksjologiczna jest zawsze najtrudniejszą wojną. Niepotrzebnie wywołują ją zwolennicy jednej strony. Trzeba o tym rozmawiać spokojnie. Jako człowiek i obywatel nie zgodzę się na rozstrzygnięcia prawne, które pozwalają na aborcję na życzenie.

Czy jest Pan za zaostrzeniem prawa aborcyjnego?

Jako poseł głosowałem za tym, żeby prace w komisji toczyły się nad ustawą (obywatelskim projektem ustawy - przyp. red.), która została w końcu do komisji skierowana, i za odrzuceniem tej drugiej, która mocno liberalizuje prawo aborcyjne, prowadzi do zabijania dzieci poczętych. Jestem za ochroną życia poczętego. To powinność moralna i konieczność ludzka, już nie mówiąc o religijnej - bo to oczywiste.

Mając przed sobą dylemat, czy głosować nad dalszymi pracami nad ustawą, z którą się z gruntu nie zgadzam - po niełatwych przemyśleniach - zagłosowałem za tym, żeby nad tą ustawą dalej nie pracować. Pomyślałem sobie: co by było, gdyby jakaś grupa obywateli skierowała - jako projekt obywatelski - ustawę o eutanazji? Np. łatwej eutanazji mogłyby być poddawane osoby powyżej 70-80 lat. Czy też głosowałbym za tym, żeby nad nią dale j pracować? Chyba nie.

Jakie zatem będzie rozwiązanie idealne?

Trzeba szukać takiego spenalizowania tej sprawy, żeby prawo dawało jak najpełniejszą ochronę życia, a jednocześnie było do przyjęcia przez większość, żeby nie budziło tak straszliwych emocji, które powodują podziały w społeczeństwie i w rodzinach. Osobiście uważam, że ten problem jest bardzo nabrzmiały w emocjach. To nie jest dobre dla państwa, dla społeczeństwa. Jest jakiś kompromis, który funkcjonuje od 1993 r. Różnie jest on oceniany, ale jednak był to kompromis. Dzisiaj, proszę zauważyć, nasz klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość, nie wniósł żadnego projektu ustawy antyaborcyjnej. To jest projekt obywatelski, poparty przez dużą grupę obywateli. Nad nim będą trwały prace. Jaki kształt on przyjmie ostatecznie i kiedy zostanie uchwalony - trudno dzisiaj przesądzić.

Czy PiS pracuje nad własnym projektem ustawy antyaborcyjnej?

Nie ma takiego projektu. Jest projekt obywatelski. My na kierowanie projektów obywatelskich do parlamentu nie mamy wpływu. Taka jest decyzja inicjatorów. Sejm musi się do tego odnieść. Sprawa jest niezwykle delikatna i trudna. Obserwujemy, ile wokół niej jest emocji, zrozumiałych zresztą. To jeden z najważniejszych problemów, który dotyczy każdego człowieka - wprost lub pośrednio. Ale trzeba wypracować najmądrzejszy, najbardziej racjonalny projekt dokumentu i skierować go do dalszych czytań w Sejmie.

Czy jest Pan za wpisaniem kompromisu aborcyjnego do Konstytucji RP, o czym na niedzielnej konwencji programowej mówiła Platforma Obywatelska?

Był taki moment w naszej aktywności, parę lat temu, że taka próba została podjęta. Wydaje mi się, że to dobry krok, tylko trzeba mieć większość konstytucyjną, aby to uczynić. Dzisiaj takiej większości nie ma.

Poza tym trzeba tę ustawę odpowiednio sformułować. Aktualną ustawę aborcyjną można różnie oceniać. Ja martwię się, że pod jej „rządami” jest dokonywana - wcale nierzadko - aborcja z powodów eugenicznych. Nie chciałbym nigdy przyłożyć ręki do tego, żeby dzieci poczęte, a dotknięte - jeszcze jako płód - potencjalnymi deficytami czy upośledzone, były zabijane. Każdy ma prawo do życia.

A jak Pan ocenia pomysł PO zlikwidowania CBA?

To fatalny pomysł świadczący o tym, że Platforma boi się tego, co narobiła przez osiem lat. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć niż właśnie próbą osłabienia struktur państwa, które stoją na straży czystości i uczciwości w życiu publicznym. Centralne Biuro Antykorupcyjne jest służbą nową, powołaną parę lat temu. Ma służyć walce z patologiami, których może dopuszczać się władza. To służba, która ma patrzeć na ręce tzw. białych kołnierzyków. Najwyraźniej „białe kołnierzyki” PO z PSL-em w koalicji mają coś na sumieniu, skoro chcą rozwiązać CBA.

Zobacz też PO chce zlikwidować CBA i IPN

Bądź na bieżąco. Współczesna.pl to aktualne informacje z woj. podlaskiego i części woj. warmińsko-mazurskiego. POLUB NAS na Facebooku:

Gazeta Współczesna