MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kogo obdarzamy większą sympatią - ludzi skromnych czy tych, którzy się przechwalają?

Marcin Florkowski
Rysunek ilustracyjny
Rysunek ilustracyjny Grzegorz Radzewicz
Ludzie wypracowali bardzo wiele sposobów wpływania na innych. Groźby, przymus, straszenie - to radykalne narzędzia. Komplementy, pochwały, pochlebstwa to strategie z przeciwległego bieguna

Pyszałek to jedna z najbardziej nielubianych osób. Z niesmakiem patrzymy na to, że ktoś się wywyższa, chełpi, pokazuje innym jaki jest lepszy. To jednak jeszcze nie znaczy, że uwielbiamy ludzi skromnych…

Człowiek jest zwierzęciem stadnym, a jedną z najważniejszych umiejętności, jakie musi nabyć w ciągu swojego życia, to zdolność oddziaływania na innych. Kto tę sztukę opanuje sprawniej, temu będzie się lepiej powodzić.

Ludzie wypracowali bardzo wiele sposobów wpływania na innych. Groźby, przymus, straszenie - to radykalne narzędzia. Komplementy, pochwały, pochlebstwa to strategie z przeciwległego bieguna. Pomiędzy tymi skrajnościami jest wiele innych technik oddziaływania. Oto dwie z nich.

Błyszczenie w tłumie

Gdybyśmy przeprowadzili eksperymenty (naprawdę takie eksperymenty prowadzono), okazałoby się, że wyższą sympatią obdarzamy ludzi, którzy się na czymś znają niż ludzi przeciętnych. Większość z nas ceni bowiem tych, którzy są w czymś dobrzy, posiadają nieprzeciętne osiągnięcia czy umiejętności niż tych, którzy są tego wszystkiego pozbawieni. Cenimy ludzi nieprzeciętnych z oczywistych względów: gdy ktoś zrobił coś dobrego lub posiada niezwykłe cechy, samo w sobie jest to fajne, traktujemy to jako zaletę, a nawet cnotę. W dodatku jeśli ten ktoś jest nam w jakiś sposób bliski, to możemy pochwalić się posiadaniem nieprzeciętnych znajomych, sąsiadów czy współpracowników. A wtedy nasza własna samoocena rośnie (to tak zwane pławienie się w cudzej chwale).

Tę prostą zasadę łatwo zamienić w taktykę wywierania wpływu: „Chcesz aby ludzie cię cenili, to pokazuj się z jak najlepszej strony. Jeśli posiadasz jakieś niezwykłe właściwości czy umiejętności, a ludzie się o tym dowiedzą, to zyskasz w ich oczach.” W dodatku osoba, która umie siebie promować jest przez innych spostrzegana jako posiadająca wysoką samoocenę, co przeważnie też traktowane jest jako zaleta.

W gruncie rzeczy większość z nas zdaje sobie sprawę, że pokazując się w dobrym świetle zyskujemy w oczach innych. Właśnie dlatego kupujemy markowe ciuchy, odpowiednie samochody, dążymy do posiadania różnych tytułów, przedstawiamy siebie jako ludzi kompetentnych, staramy się dać do zrozumienia, że nasze dokonania są większe niż się to na pozór wydaje, rzadkie i osiągane pomimo przeszkód. Wszystko to są sposoby dodawania sobie znaczenia w oczach innych ludzi (a czasem też we własnych oczach).

Żenująca autopromocja

Niestety, promowanie siebie może też wprowadzić innych w zakłopotanie, poczucie niższości lub wywołać uczucie żenady (a osobnym problemem jest to, czy wystawianie sobie laurki jest przez innych spostrzegane jako autentyczne.) Gdy ktoś się przechwala może zostać oceniony jako zarozumialec („Brawo ja!”) lub wpędzać innych w kompleksy. A wtedy zamiast zyskać, straci sympatię. Można powiedzieć, że skromność jest tu mile widziana.

I oto stajemy przed dylematem: jeśli przedstawiamy się jako osoby nieprzeciętne, ujawniamy swoje osiągnięcia, pokazujemy się z jak najlepszej strony, inni mogą nas zacząć wyżej cenić, ale też poczuć się gorsi, mało wartościowi, albo ocenić nas jako samochwały. Z drugiej strony jeśli jesteśmy skromni, to mogą nas wziąć za przeciętniaków (a czy może być większa obelga w świecie promującym doskonałość?)

Ze skromnością jest jeszcze jeden problem: ludzie mogą potraktować ją dosłownie i uznać, że nie ujawniamy swoich zalet, bo ich po prostu nie posiadamy, albo jeszcze gorzej - dojść do wniosku, że mamy zaniżoną samoocenę (tak jak osoba, która wstydzi się być komplementowana).

Jak z wybrnąć z tego dylematu? Raczej być skromnym, czy raczej nie? To pytanie psycholodzy nazywają to dylematem skromności, który można sformułować mniej więcej tak: „Aby ludzie nas wyżej cenili, to należy ujawniać innym wszystkie swoje mocne strony, a nawet wyolbrzymiać je, czy może raczej postawić na skromność?”

Rozwiązanie problemu, czyli skromność jest skuteczna po fakcie

Każdy człowiek świadomie bądź nie jakoś ten dylemat rozwiązuje. Nie możemy bowiem zejść ze sceny społecznej - musimy przedstawiać się innym ludziom, chodzić na rozmowy kwalifikacyjne, rozmawiać z przełożonymi, spotykać się z przyjaciółmi itp. Nawet jeśli nie staramy się świadomie wywrzeć na innych wrażenia, to i tak jakieś wrażenie na nich wywieramy. Co najwyżej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przy decyzji, o tym, czy pokazywać się jako osoba skromna, czy raczej kompetentna warto więc brać pod uwagę kilka prawidłowości.

Po pierwsze skromność jest skuteczna po fakcie. Gdy inni już dowiedzieli się o tym, że mamy jakieś nieprzeciętne osiągnięcia, to bycie skromnym jeszcze bardziej podniesie nas w ich oczach.

Warto też pamiętać, że umiarkowana skromność jest lepsza niż skrajna. Jeśli bowiem ktoś z wielkim lekceważeniem podchodzi do własnych osiągnięć, może być przez innych oceniony jako wyniosły czy arogancki: „Dostał ten awans, na który tylu ludzi liczyło, a udaje, że to nic dla niego nie znaczy. Albo coś z nim nie w porządku, albo kroi na geniusza, albo to skrajny zarozumialec.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna