Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krasnowieś: Wydłuża się proces w sprawie podpaleń

Janusz Bakunowicz
Wszystko wskazywało na to, że wyrok zapadnie wczoraj. Sąd jednak zdecydował odczytać zeznania oskarżonego.

Podczas wtorkowej rozprawy sąd kilkakrotnie pytał oskarżonego, czy ten chce złożyć swoje zeznania. Ten jednak odmówił. Nie chciał również odpowiadać na pytania. Odczytano więc zeznania, które oskarżony Piotr S. złożył przed prokuratorem w trakcie postępowania przygotowawczego. Dotyczyły one jednego z pierwszych pożarów, który 30 czerwca 2008 roku wybuchł w Krasnowsi. Piotr S. jest oskarżony o kilka podpaleń, które miały miejsce latem tegoż roku. Ogień trawił stodoły, zabudowania gospodarcze, maszyny rolnicze i płody rolne. Straty były ogromne.

Przed prokuratorem oskarżony stwierdził, że stodołę u sąsiada podpalił po południu, kiedy nie było nikogo ani na jego, ani na sąsiada podwórku.

- Zapałkę wrzuciłem przez otwór w ścianie - mówił oskarżony prokuratorowi. - Nie planowałem tego podpalenia. Chęć zemsty ogarnęła mnie nagle i niespodziewanie.

Sąd przesłuchał także sąsiada, u którego spłonęła stodoła. Świadek przyznał, że jego stodoła stała obok posesji, na której mieszka oskarżony. W ścianie są szpary, przez które można wrzucić zapałkę. Na dodatek akurat w stodole od strony sąsiada znajdowało się siano.

Z zeznań oskarżonego wynika, że w podobny sposób podpalał również stodoły na swojej posesji. Do wnętrza budynku nie wchodził, zapaloną zapałkę wrzucał przez szpary. W ten sposób spłonęły stodoły na posesji jego matki i ojczyma oraz budynki gospodarcze. Oskarżony wracał na miejsce pożaru. Nawet pomagał je gasić.

- Nie wiem, co myślałem i co mną kierowało, kiedy wracałem do gaszenia pożarów - mówił w śledztwie oskarżony Piotr S. - To była reakcja spontaniczna. Nie chciałem w ten sposób wykazać się odwagą, czy odwrócić od siebie ewentualnych podejrzeń.

Przed sądem oskarżony nie chciał komentować tych zeznań. Stwierdził tylko, że jest niewinny. Uniewinnienia domaga się także obrona.

- Nie ma dowodów, które jednoznacznie wskazywałyby na popełnienie tych czynów - twierdzi Wiesław Puciłowski, obrońca oskarżonego.- Materiał operacyjny również nie wskazuje na to, że ogień podkładał oskarżony.

- Piotr S. trzykrotnie przyznał się do podpaleń - mówi prokurator. - Wskazują na to również badania przeprowadzone na wykrywaczu kłamstw.

Domaga się on 4 lat pozbawienia wolności i naprawienia szkód. Wyrok za tydzień, we wtorek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna