Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek liczy po swojemu: ze 101 mieszkanek bursy zrobił... 11!

Anna Mierzyńska
Mieszkanki bursy nie kryją oburzenia.
Mieszkanki bursy nie kryją oburzenia. archiwum
Zagadka: jak dzieli uczennice Jacek Piorunek, członek zarządu województwa? Na te, na które jest subwencja oświatowa i pozostałe. Dlatego, jego zdaniem, w szkolnym internacie w Białymstoku mieszka jedenaście uczennic. W rzeczywistości jest ich tam... sto jeden.

W połowie kwietnia informowaliśmy o planach Urzędu Miejskiego, który chce kupić od Urzędu Marszałkowskiego nieruchomość przy ul. Ogrodowej w Białymstoku.

Znajduje się tam Szkoła Policealna Pracowników Medycznych i Społecznych i jej internat. Władze miasta wpadły na pomysł, że ją przejmą i zamienią bursę w urząd. Pomysł spodobał się Jackowi Piorunkowi, członkowi zarządu województwa, odpowiedzialnemu za edukację.

Powiedział nam wówczas, że w internacie mieszka tylko jedenaście uczennic i nie będzie problemu z ich przeniesieniem do innej bursy.

- Jedenaście? Nas jest przecież sto jeden! - oburzyły się mieszkanki internatu. Przyszły do nas z listą nazwisk i podpisami swoich koleżanek, które mieszkają w tym budynku. W liście do redakcji napisały: "Rozumiemy, iż urząd szuka oszczędności, ale czy powinno się to odbywać kosztem jedynego żeńskiego internatu w Białymstoku".

Justyna, uczennica Policealnej Szkoły Pracowników Socjalnych i Społecznych, a także studentka szkoły pielęgniarskiej, pochodzi z okolic Michałowa. Mieszka w internacie przy Ogrodowej od trzech lat.

- Są tam bardzo dobre warunki do nauki. Mamy zajęcia z siatkówki, aerobiku, dostęp do siłowni. Czuję się w nim jak w domu - opowiada. - A moje sąsiadki są dla mnie jak druga rodzina.

Czy w takim razie Jacek Piorunek pomylił się w liczeniu? Samorządowiec twierdzi, że nie. Jak się bowiem okazuje, potrafi on tak liczyć, że ze stu dziewczyn robi się jedenaście...

- Tam mieszka jedenaście uczennic naszej szkoły - tłumaczy. - To prawda, mieszkają też studentki i licealistki z innych szkół. Ale z naszej - tylko jedenaście. A to my utrzymujemy tę szkołę, my płacimy za internat. Na nasze uczennice dostajemy subwencję oświatową, ale np. na studentki nie otrzymujemy żadnych państwowych pieniędzy. To się nam po prostu nie kalkuluje.

Większość mieszkanek internatu to jednak osoby pochodzące z województwa podlaskiego, a więc także "nasze". Czy w takim razie przy planowanych zmianach można je po prostu pominąć?

- Rozumiem, że ze społecznego punktu widzenia, istotne jest, żeby uczniowie i studenci mieli gdzie mieszkać. Ale z ekonomicznego punktu widzenia - przecież my do nich dopłacamy, chociaż nie mamy takiego obowiązku - argumentuje Piorunek.

Marszałek zapewnił jednocześnie, że przy ewentualnej sprzedaży internatu prezydent Białegostoku zagwarantuje, iż wszystkie mieszkanki znajdą miejsce w innych miejskich bursach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna