MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieli wyciąć krzaki, a wycieli las

Rafał Bieńkowski
Danuta Borawska z niedowierzaniem czytała uzasadnienie sądowego wyroku
Danuta Borawska z niedowierzaniem czytała uzasadnienie sądowego wyroku fot. R. Bieńkowski
Z prywatnego lasu wycięto ponad sto sztuk drzewa budowlanego. Przez pomyłkę. Podejrzanych uniewinniono.

Sprawa ciągnie się od 18 stycznia ub.r. Danuta Borawska wraz z mężem na gorącym uczynku złapali mężczyzn, którzy wycinali drzewo z ich lasu w Kownatkach. Sprawa została skierowana do prokuratury. Wyrokiem sądu mężczyzn uznano za niewinnych, zaś właściciele lasu muszą zwrócić ok. 3 tys. zł za koszty procesu.

Miejsce wskazał sąsiad

- Nie wiem już, gdzie mam szukać sprawiedliwości - mówi Danuta Borawska. - W lesie zastaliśmy rodzinę Leszka K. Zapytaliśmy ich, co tutaj robią, a oni odpowiedzieli: "Miało być tanio". Okazało się, że właściciel sąsiedniej posesji pozwolił im za darmo wyciąć krzaki ze swojej działki, ale jak twierdzi, wskazywał swoją posesję, nie naszą. Oni jednak wycieli nasze drzewa! Ponad sto sztuk.

Chcieliśmy, aby zwrócili nam pieniądze za drewno i byłby koniec sprawy. Nie chcieli. Ok. 80 sztuk drzewa Leszek K. składował na swoim podwórku. Część została już przez niego zużyta. Oprócz tego, oni w ogóle nie mieli pozwolenia na wycinkę.

Czujemy się oszukani

O zajściu Borawscy powiadomili policję. Sprawę skierowano do prokuratury, lecz wobec braku znamion czynu zabronionego ją umorzono. Właściciele postanowili odwołać się, lecz to także nie dało efektów. 2 grudnia grajewski sąd wydał wyrok uniewinniający przyłapanych w lesie mężczyzn.

- Wycinaliśmy w miejscu, gdzie nam pokazywano - mówi Leszek K. - Nie wiem, może tamten człowiek po prostu się pomylił. Podczas wycinki na miejscu nie było mnie, tylko brat. Owszem, było jakieś pismo wysyłane o ugodzie, ale się na to nie zgodziliśmy. Była mowa o kilkunastu tysiącach złotych za ścięte drzewo. Mój brat czuje się w całej tej sprawie oszukany.

Sąsiadem, który miał wskazać złe miejsce wycinki jest Lech C. Jak twierdzi, on sam nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że mężczyźni powinni ponieść karę za pomyłkę.

- Czy jestem pewien, że wskazałem swoją posesję? Oczywiście. Mieli wyciąć z mojej ziemi same krzaki, ponieważ mówili, że potrzebują ich na opał. Potem wszystko miało być odsiane z powrotem - tłumaczy.

Danuta i Józef Borawscy po raz kolejny postanowili odwołać się od wyroku sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna