Mieszkańców czekają kolejne podwyżki

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Spółki miejskie powinny działać w interesie mieszkańców, a nie dla zysku - twierdził radny Ignacy Grzybowski, który na ostatniej sesji miejskiej zaproponował zamrożenie wynagrodzeń szefów spółek. - Jeśli chcemy mieć inwestycje i dobrej jakości wodę, to musimy ponosić koszty - odpowiadał mu burmistrz Eugeniusz Berezowiec.

Dla dobra mieszkańców
Nowa taryfa, zaproponowana przez Przedsiębiorstwo Komunalne i przyjęta przez większość radnych, zacznie obowiązywać od 1 sierpnia. Jednak zdaniem części rajców, podnoszenie każdego roku cen za usługi świadczone przez spółki miejskie jest nie fair wobec mieszkańców.

- Wynagrodzenia naszych mieszkańców nie rosną w takim tempie jak ceny. Warto poszukać rezerw finansowych w funkcjonowaniu spółek, a nie obciążać kieszeni bielszczan - mówiła wiceprzewodnicząca rady miasta Bożena Zwolińska.

Radni mówili, że spółki miejskie (PK i MPEC) powinny dbać przede wszystkim o interes mieszkańców Bielska. Grzybowski twierdził, że rozpiętość w płacach kierownictwa i pracowników niższego szczebla w tych spółkach jest zbyt wysoka. Nie zgadzał się z tym prezes PK.

- Chciałbym, by moja załoga zarabiała więcej, ale płacę jej tyle, ile mogę - mówił Jan Ostaszewicz, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego. - Moje wynagrodzenie od 2008 r. nie uległo zmianie.

Władza się ceni
Z danych przedstawionych na sesji przez Przedsiębiorstwo Komunalne wynika, że średnia płaca brutto w tej firmie wyniosła w zeszłym roku 3,2 tys. zł. Na wynagrodzenia spółka wydała blisko 4,6 mln zł, a zatrudniała 119 osób (w tym 79 na stanowiskach robotniczych).

Na wynagrodzenie członków dwuosobowego zarządu (obecnie tworzą go: prezes Jan Ostaszewicz i wiceprezes Daniel Trofimiuk) wydano ponad 220 tys. zł. Z kolei 91,2 tys. zł wypłacono członkom rady nadzorczej, w której zasiadają: Bogdan Sokołowski, Paweł Kulesza, Halina Mikołajuk i Irena Zawacka-Prystupa (skład rady nadzorczej zaczerpnięto z aktualnego KRS-u).

Grzybowski zaproponował więc, by rada zniosła premie dla zarządów spółek miejskich, a diety członków rad nadzorczych zmniejszyła o połowę.

- Ale rada miasta nie ma prawa do podejmowania takich decyzji - odpowiadała mu prawniczka urzędu mec. Joanna Kamieńska.
Z kolei przedstawiciele spółek miejskich zapewniali, że politykę płac rad nadzorczych kształtuje jedynie burmistrz, który jest jednoosobowym właścicielem spółek miejskich. Ostatecznie zawieszeniem premii i zmniejszeniem diet zagłosował więc tylko sam wnioskodawca.

Radny jest bezradny
Większość radnych poparła też uchwalenie podwyżek (za było 9, przeciw 7, a 4 się wstrzymało). Zresztą nawet gdyby rada stawek nie przyjęła, to i tak weszłyby one w życie, bo tak reguluje to ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i rozporządzenia ministra budownictwa.

- Parlament uchwalił ustawę, która w oczach mieszkańców zrzuca winę na nas, a nikt nie zauważa, że woda i ścieki są wielokrotnie opodatkowane - mówił radny Eugeniusz Simoniuk.
- W cenie każdego metra sześciennego wody 70 groszy to podatek - dodawał prezes Ostaszewicz.
Uchwalona podwyżka przewiduje m.in.: wzrost ceny za metr sześcienny wody z wodociągu miejskiego o 7,3 proc., wzrost opłaty abonamentowej za odczyt o 18,8 proc. oraz podwyżki odprowadzenie ścieków przez miejską kanalizację. - Siedmioprocentowa podwyżka opłaty za wodę oznacza wzrost jej ceny o 20 groszy na metrze sześciennym - mówił prezes Ostaszewicz.

I wyliczał, że przy zużyciu ok. 7 mszesc. wody miesięcznie przez przeciętne trzyosobowe gospodarstwo domowe opłaty wzrosną o ok. 3 zł i 21 groszy.

We wniosku do rady PK poinformowało, że w wyniku podwyżek zakłada osiągnięcie w przy-szłym roku na usługach wo-dociągowo-kanalizacyjnych zysku 116 tys. zł. Ubiegły rok cała spółka zamknęła zyskiem netto 306 tys. zł.