Minister nic nie wie, a grozi skandal na cały kraj

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego już od ponad tygodnia czeka na oficjalne pismo z urzędu marszałkowskiego w sprawie wszczętej procedury odwołania dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego. Tymczasem w Białymstoku kompletne zaskoczenie - bo pismo do ministra Bogdana Zdrojewskiego zostało ponoć wysłane... ponad tydzień temu.

- Mamy potwierdzenie nadania pisma z 28 lutego - zarzeka się Anatol Wap, dyrektor departamentu kultury w urzędzie marszałkowski, który o problemie z doręczeniem pisma dowiedział się od nas. Ale do wczoraj, nic na ten temat nie wiedział główny zainteresowany - Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego.

- Do 8 marca nie wpłynęło do nas żadne pismo w tej sprawie - poinformowano nas w centrum informacyjnym ministerstwa. - W sprawach związanych z OiFP pan minister wsłuchuje się w relacje wszystkich stron. Jednak stanowisko w tej sprawie zajmie po otrzymaniu pisma od marszałka województwa podlaskiego.

Minister - jeśli już otrzyma to pismo - ma miesiąc na odpowiedź. To zaś może oznaczać kolejne skandale związane z funkcjonowaniem OiFP. W kwietniu szykują się bowiem dwa prestiżowe koncerty orkiestry związane z rocznicą śmierci Jana Pawła II i pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. W obu ma wystąpić OiFP. Problem w tym, że dyrygować zamierza Nałęcz-Niesiołowski, na co absolutnie nie chcą się zgodzić skonfliktowani z nim muzycy.

Konflikt w Operze i Filharmonii Podlaskiej przybiera na sile z każdym dniem. Wczoraj związkowcy z orkiestry wysłali kolejne pisma w tej sprawie do ministra kultury i marszałka województwa. Powód? Ciągle ten sam. - My chcemy grać, pracować. Mamy już nawet "wielkie nazwiska", które chętnie zgodzą się poprowadzić te koncerty - mówi Czesław Jaźwiński, szef związków w OiFP. - Nie będziemy tylko pracować pod batutą naszego dyrektora.