Mirosław Lech, wójt Korycina o wyborach prezydenckich: jeżeli dojdzie do tych wyborów, będzie to czyn zbrodniczy

- Pan Duda powiedział niedawno, że skoro ludzie chodzą do sklepów, to jaki problem pójść do wyborów? Myślę, że tym stwierdzeniem, poza innymi rzeczami, zdyskredytował się absolutnie. Ja bym mu odpowiedział: to może ustawmy urny w każdym sklepie? Porównuje pan zrobienie zakupów, których potrzebujemy, aby funkcjonować, aby żyć, do aktu wyborczego który powinien być już tematem dawno zapomnianym i przesuniętym w czasie - mówi wójt Korycina.

Mirosław Lech nie zamierza organizować w swojej gminie wyborów. Podjął już nawet stosowne kroki. Wycofał upoważnienie pracownikowi odpowiedzialnemu za koordynację zadań związanych z organizacją i przeprowadzeniem wyborów.

Ze względów bezpieczeństwa nie udostępnił urzędnikowi wyborczemu w Urzędzie Gminy pomieszczeń na jego siedzibę i szkolenia komisji, łączności telefonicznej, teleinformatycznej, przepływu korespondencji, dyżuru i transportu. Zapowiedział też, że nie wskaże siedzib obwodowych komisji wyborczych, gdyż nie widzi możliwości ich zabezpieczenia.

- Dla mnie jest to oczywiste, że przeprowadzenie wyborów 10 maja jest absurdem. Stwarza ogromne niebezpieczeństwo dla życia nas wszystkich - mówi jasno.

Nie jest jedynym samorządowcem, który głośno mówi o tym, że nie zamierza organizować wyborów. Niewykluczone, że za swoją decyzję będzie musiał zapłacić wysoką cenę. Mówi się nawet o utracie stanowiska i wprowadzeniu komisarza.

- Ja nie jestem przyklejony do stołka, podobnie jak większość moich kolegów samorządowców. Słyszałem odpowiedź jednego z samorządowców, który powiedział posłowi PiS, który mówił o komisarzu, że "nie pan mnie wybierał, nie pan mnie będzie odwoływał" - mówi Mirosław Lech.

Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy z wójtem Korycina.