- Usłyszałam strzały. Przeraźliwy krzyk. Gdy wyjrzałam przez balkon, zobaczyłam tę kobietę. Leżała na chodniku. Miała krew na skroni - opowiada roztrzęsiona mieszkanka ul. Kościuszki w Goniądzu.
Ofiarą była 55-letnia kobieta. Tuż obok leżało bezwładne ciało 57-latka. Jej męża.
Do zbrodni doszło w poniedziałek przy ul. Kościuszki, tuż przy bloku, w którym mieszkała zabita Barbara R. Było około godziny 12.
Z miasta wracała właśnie sąsiadka z tej samej klatki. Scena zabójstwa rozegrała się na jej oczach. To ona wezwała policję i pogotowie.
- Żona jest w szoku. Z jej relacji wynika, że sąsiad złapał Basię za głowę i strzelił, prawdopodobnie trzy razy - mówi przejęty mężczyzna.
Później sprawca wycelował lufę pistoletu w siebie. Kula trafiła w klatkę piersiową.
Mimo reanimacji, ani 57-latka, ani jego rannej w głowę 55-letniej żony nie udało się uratować.
Strzały pochodziły z broni krótkiej. Skąd mężczyzna miał pistolet? Czy miał na nią pozwolenie? Jaki był motyw zabójstwa? Na te pytania odpowiedzi szuka policja.
Nam udało się ustalić, że Ryszard i Barbara R. byli w trakcie rozwodu. Od wielu miesięcy nie mieszkali razem.
55-latka mieszkała razem z nastoletnią córką, uczennicą gimnazjum. W momencie, gdy doszło do zabójstwa, dziewczyna była w szkole.
- Szkoda dzieciaka. Ma jeszcze trzech dorosłych braci. Ale nie mieszkają tutaj - zdradza jedna z naszych rozmówczyń.
Barbara R. była pomocą kuchenną. W poniedziałek około godz. 12 wracała z pracy. Wyglądało na to, że Ryszard R. czekał na nią przed domem.
- Prawdopodobnie to wszystko sobie zaplanował - dywaguje pan Mirosław, mieszkaniec pobliskiego bloku. - Znałem Ryśka od kilkudziesięciu lat. W jednej firmie w Warszawie pracowaliśmy. Razem przyjechaliśmy do Goniądza. Tu się ożeniliśmy. Byliśmy na swoich weselach. Jest chrzestnym mojego syna. Ale nasze drogi się rozeszły. Raptus był z niego. Wybuchowy, konfliktowy.
Sąsiedzi nie kryją, że w domu państwa R. dochodziło do kłótni. Przyjeżdżała też policja.
- Czasem zachowywał się, jak niezdrowy na umyśle. Wyzywał ją. Przez cały dzień krzyki, kłótnie, nawet o 1 - 2 w nocy. W ostatnich dniach specjalnie nastawialiśmy głośniej telewizor, żeby nie słyszeć - mówi pani Alicja, mieszkająca w tym samym bloku piętro wyżej. - Ale żadnych śladów pobicia u pani Barbary nie widziałam.
- Nic nie zapowiadało aż takiej tragedii - mówią zgodnie mieszkańcy Goniądza. I zapewniają, że wobec sąsiadów 57-latek nie okazywał agresji.
Śledztwo w sprawie zbrodni prowadzi policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Grajewie.
- Policjanci dokonali szczegółowych oględzin miejsca zdarzenia. Zabezpieczono też ślady - mówi podinsp. Andrzej Baranowski z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Decyzją prokuratury zwłoki przewieziono do prosektorium celem wykonania sekcji zwłok.
Wstępne wyniki powinny być znane dzisiaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?