MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma komu leczyć dzieci

Helena Wysocka
- Jak można było dopuścić do takiej sytuacji - oburza się suwalczanka Maria Paulakowska. - Wkrótce zamkną nam cały szpital.
- Jak można było dopuścić do takiej sytuacji - oburza się suwalczanka Maria Paulakowska. - Wkrótce zamkną nam cały szpital. Fot. E. Krajewska
Ponad sto dzieci pozostało bez opieki lekarskiej, ponieważ dyrekcja szpitala musiała zamknąć dwie poradnie.

Na oddziałach podobnie

Na oddziałach podobnie

Dyrekcji szpitala nie udało się także podpisać tegorocznego kontraktu z NFZ na funkcjonowanie siedmiu szpitalnych oddziałów. Fundusz zakwestionował przede wszystkim brak specjalistów. Dyrektor Matulewicz-Gilewicz ma nadzieję, że ten problem także uda się rozwiązać podczas dzisiejszej tury rozmów z płatnikiem. Wymagania bowiem w stosunku do szpitala mają być nieco niższe. Na pozostałe oddziały udało się, jak oceniła rozmówczyni, wynegocjować zadowalającą liczbę punktów. NFZ będzie też płacił za usługi wykonane ponad limit.

Okazało się bowiem, że brakuje specjalistów i Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce podpisać kontraktu.

- Będziemy jeszcze walczyli - zapowiada Justyna Matulewicz-Gilewicz, zastępca dyrektora placówki ds. medycznych. - Mam nadzieję, że fundusz pójdzie na pewne ustępstwa.

Chodzi o przyszpitalną poradnię kardiologiczną oraz endokrynologiczną i gastrologiczną. Do tej pory pracowali tam lekarze z oddziału pediatrycznego, którzy posiadali odpowiednie przeszkolenia.

- Nie było żadnych skarg, ani zastrzeżeń ze strony płatnika - dodaje dyrektor. - Niestety, w tym roku zmieniły się zasady i potrzebny jest specjalista.

A takich, ani w szpitalu, ani w mieście nie ma. A na zrobienie specjalizacji potrzebny jest przede wszystkim czas.

- Niezbędna jest 3-letnia praktyka - dodaje dyr. Matulewicz-Gilewicz. - Choćby z tego względu na takie rozwiązanie więc nie możemy liczyć.

Kierownictwu szpitala nie pozostało nic innego, jak zamknąć obie poradnie. A tym samym ponad 100 leczących się tam dzieci musi szukać pomocy w innych przychodniach. Najbliższe funkcjonują w odległym o ponad sto kilometrów Białymstoku, albo Łomży. A to dla rodziców oznacza dodatkowe i to dość duże wydatki.

- Nawet myśleć o tym nie mogę - mówi suwalczanka Maria Paulakowska. - To ogromne koszty. A poza tym, zbyt daleka i męcząca podróż, jak dla małych i na dodatek chorych dzieci.

Dyrektor Matulewicz-Gilewicz ma nadzieję, że dzisiaj, podczas kolejnych negocjacji z funduszem uda się podpisać kontrakt.

- Będziemy też szukali specjalistów z zewnątrz - dodaje. - Może uda się udzielać porad przynajmniej raz czy dwa w tygodniu.

Mniej optymistycznie postrzega problem radny wojewódzki Janusz Krzyżewski.

- Jeśli będzie taka potrzeba, jestem skłonny pomóc w negocjacjach z NFZ, ale mam świadomość, że pole manewru jest niewielkie - mówi. - Trudno spodziewać się, że suwalski szpital zostanie potraktowany na preferencyjnych warunkach.

Zdaniem radnego i byłego marszałka województwa, zamknięcie poradni to kolejny objaw kryzysu, jaki przeżywa suwalski szpital.

- Łatwo było przewidzieć, że tak się stanie - dodaje. - Najlepsi specjaliści po prostu odeszli.

Czy NFZ skłonny jest pójść szpitalowi na ustępstwo, nie wiadomo. W białostockim oddziale dowiedzieliśmy się, że decyzje w tej sprawie zapadną w poniedziałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna