Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie zamierzam pracować w firmie, która przypomina obóz koncentracyjny"

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Suwałki, Augustów. Posadę stracił drugi z kierowców terenowej placówki PKS, któremu zarząd spółki zarzuca udział w proteście z 1 kwietnia br. Wcześniej, jak informowaliśmy, zwolniono Marka Wyszyńskiego, jego kolegę z pracy.

- To zemsta prezesa - nie ma wątpliwości P., który nie chce, aby jego personalia ujawniać publicznie. - Postanowił znaleźć kozły ofiarne. Trafiło i na mnie. Tak łatwo nie zrezygnuję. Już odwołałem się do sądu pracy.

Nie chcieli kłamać
Wszystko zaczęło się 1 kwietnia. Wtedy prezesi PKS uznali, że Jarosław Żaborowski nie będzie dłużej kierować placówką terenową w Augustowie. Zaprotestowali jego podwładni. Część autobusów wyjechała w trasę z opóźnieniem.

Żaborowski, chociaż jest przewodniczącym związku zawodowego, dostał dyscyplinarkę jako rzekomy inicjator strajku. Szefowie domagali się też ścigania go przez prokuraturę, lecz ta odmówiła wszczęcia postępowania.

W sądzie pracy rozprawa trwała miesiącami, prezesi powoływali kolejnych świadków.
- Ostatecznie zaproponowali ugodę i właśnie wróciłem na stanowisko specjalisty w PKS. Firma musi mi też zapłacić odszkodowanie za trzy miesiące. Zgodziłem się, chociaż dłużej byłem bez pracy - mówił nam przed kilkunastoma dniami Żaborowski. Wygrał, ale bezzwłocznie posypały się głowy tych, którzy wystąpili w jego obronie. Na pierwszy ogień poszedł Marek Wyszyński. Z wypowiedzeniem nie było problemów, bo miał umowę tylko na czas określony.

- Nie odwoływałem się. Nie zamierzam pracować w firmie, która przypomina obóz koncentracyjny - mówi Wyszyński. - Moja wina, według prezesa, polegała na tym, że nie kłamałem w sądzie i nie obciążałem Żaborowskiego za zorganizowanie protestu.

Podobnego zdania jest P. Wśród szczególnie zagrożonych znajdował się także K. Ponadto zarząd PKS wezwał ostatnio na dywanik kilku innych kierowców, którzy podczas procesu wystąpili jako świadkowie.

Nowe okoliczności
Stanisław Biłda, prezes zarządu PKS SA w Suwałkach jest przekonany o słuszności decyzji, które podjął. Jego zdaniem, po rozprawach w sądzie pracy, pojawiły się nowe okoliczności.
- Skoro kierowcy zeznawali, że nikt ich nie podburzał do protestu i sami podjęli taką decyzję, to można mówić o ciężkim naruszeniu obowiązków pracowniczych. Trudno byłoby nie rozstać się z takimi ludźmi - przekonuje. Uważa jednak, że kolejnych zwolnień nie będzie. - Rzeczywiście, z kilkoma kierowcami przeprowadziłem rozmowy ostrzegawcze i to powinno wystarczyć.

Pracownicy PKS z Augustowa, wprawdzie anonimowo, ale zapowiadają zorganizowanie strajku.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się
wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna