Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebywały skandal! Tak nie traktuje się nawet zwierząt, a co dopiero ludzi!

Redakcja
Augustów. Półtorej godziny nieprzytomna kobieta leżała w karetce, bo nikt nie chciał przyjąć jej do szpitala. - To przechodzi ludzkie pojęcie - mówi ze łzami w oczach Teresa Ostrokołowicz, synowa chorej. - Słyszałam, jak ratownik kłócił się z lekarzem.

Dzięki Bogu, że mama żyje.

Henryka Ostrokołowicz ma 80 lat. Mieszka sama w Strękowiźnie (gm. Nowinka).

Leżała w śniegu
- W środę sąsiadka znalazła mamę na podwórzu, leżącą w śniegu. Była nieprzytomna - opowiada zdenerwowana synowa. - Wracała do domu ze sklepu i zasłabła. Sąsiadka powiadomiła mnie o tym wypadku, a ja natychmiast wezwałam karetkę.

Kilka minut później do Strękowizny dotarli ratownicy. Najpierw reanimowali staruszkę, a później zabrali do szpitala w Augustowie.

- Kobieta była już prawie na tamtym świecie. Odratowaliśmy ją, ale augustowscy lekarze nie chcieli jej przyjąć - oburza się Jacek Suszyński, kierownik pogotowia ratunkowego. - Nikt nawet nie zbadał chorej. Dowiedzieliśmy się tylko, że nie ma sprzętu, ani wolnego łóżka na oddziale intensywnej terapii.

Szukali wolnych łóżek
Ratownicy odnieśli staruszkę do karetki i zaczęli sami, telefonicznie, szukać wolnych łóżek w okolicznych szpitalach.

- Odmówiono nam pomocy zarówno w Suwałkach, jak też Ełku i w Białymstoku - dodaje Suszyński. - Tak nie traktuje się nawet zwierząt, a co dopiero ludzi!

W tym czasie Henryka Ostrokołowicz odzyskała przytomność. Pobyt na intensywnej terapii nie był więc już konieczny. Ratownicy ponownie zanieśli kobietę do szpitala i zażądali, by została przyjęta. Zagrozili, że w innym przypadku po prostu pozostawią ją na korytarzu.

Po stu minutach od przyjazdu karetki chora staruszka trafiła na oddział.

,Dzięki Bogu, że jej pomogli
Danuta Zawadzka, dyrektor szpitala w Augustowie, uważa, że ratownicy powinni najpierw sprawdzić, gdzie są wolne miejsca, a później wozić pacjentów.

- Nie mogliśmy przyjąć tej kobiety, ponieważ nie mieliśmy wolnych łóżek - zapewnia.

Grzegorz Gałązka, kierujący Szpitalem Wojewódzkim w Suwałkach, natomiast twierdzi, że ratownicy w ogóle nie kontaktowali się z jego placówką. Taką samą wersję przedstawia dyrektor ełckiego szpitala.
- To jakieś bzdury - oburza się Suszyński. - Rozmowy zostały przecież zarejestrowane. Wystarczy tylko sprawdzić.

Ratownicy tłumaczą, że zgodnie z przepisami nie mają obowiązku wozić chorego od szpitala do szpitala.
- Powinniśmy dowieźć pacjenta do najbliższej placówki, której pracownicy są odpowiedzialni za znalezienie wolnego miejsca - twierdzą.

Wyjaśnieniem sprawy zajął się Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku.

- Do takiej sytuacji nie powinno dojść - twierdzi dyrektor wydziału Bogusław Maksim. - Sprawdzimy, dlaczego tak się stało.

Teresa Ostrokołowicz jest szczęśliwa, że wszystko dobrze się skończyło.

- Mama powoli wraca do zdrowia - mówi. - Jestem wdzięczna ratownikom, że nie pozostawili jej bez pomocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna