Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedługo zwiną nam resztę torów

Paweł Chojnowski [email protected]
Zawieszenie towarowej linii kolejowej Śniadowo - Łomża w praktyce oznacza likwidację jakiegokolwiek ruchu pociągów w naszym regionie. Łomżyńskie tory zapewne szybko zostaną rozebrane.
Zawieszenie towarowej linii kolejowej Śniadowo - Łomża w praktyce oznacza likwidację jakiegokolwiek ruchu pociągów w naszym regionie. Łomżyńskie tory zapewne szybko zostaną rozebrane. P. Chojnowski
Samorządowcy chcą ratować kolej.

Dwadzieścia lat temu do Łomży przestały przyjeżdżać pociągi pasażerskie, a od grudnia tego roku nie będzie też już nawet towarowych. PKP "zawiesza" bowiem linię kolejową nr 49 Łomża - Śniadowo.

- W 1993 r. pociągi pasażerskie też zostały "zawieszone" - przypominał starosta łomżyński Lech Szabłowski podczas wczorajszego spotkania samorządowców z całego regionu, które odbyło się w starostwie pod hasłem "Ratujmy naszą kolej!".

Niestety, spotkanie to tylko utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że zarówno minister transportu, jak i prezesi PKP mają w nosie problemy regionu wiążące się z faktyczną likwidacją kolei. Nie pojawił się ani nikt z ministerstwa, ani żaden przedstawiciel Polskich Linii Kolejowych. W odpowiedzi na zaproszenie, starosta dostał jedynie faks z ministerstwa, mówiący iż "udział przedstawiciela resortu na obecnym etapie nie jest konieczny". Wg ministerstwa, samorządy powinny wypracować wspólne stanowisko i dopiero siadać do rozmów.

Tak się składa, że obecni na spotkaniu prezydenci miast, wójtowie i posłowie z regionu już od dawna mówią jednym głosem.

- Nie ma rozwoju bez dostępu do komunikacji kolejowej - tłumaczy Beniamin Dobosz, zastępca prezydenta Łomży. - Decyzję Zarządu PKP traktujemy jako zagrożenie strategiczne. Nigdy nie zgodzimy się na zawieszenie połączeń kolejowych.

Miasto i starostwo tuż po ogłoszeniu decyzji PKP (19 lutego) słały pisma i do dyrekcji kolei, i do Ministerstwa Transportu. Do tej pory pozostały one bez odpowiedzi.

Wiceprezydent Dobosz podkreśla, że nie są mu znane jakiekolwiek wyliczenia dotyczące rentowności kolejowych połączeń towarowych Łomża - Śniadowo, mimo że władze miasta się o nie zwracały do PKP.

- Ale to nie rentowność, a misyjność powinna być wpisana w działania kolei - dodaje.
Łomżę czeka cywilizacyjna zapaść, bo bez kolei ciężko będzie tu nawet ściągnąć przedsiębiorców do powstającej podstrefy inwestycyjnej, nie mówiąc już o marzeniach o przywróceniu ruchu pasażerskiego.

Jacek Piorunek, członek Zarządu Województwa Podlaskiego zapewnił o poparciu samorządu wojewódzkiego w staraniach o ocalenie kolei. Podczas spotkania proponował pójście w kierunku przejęcia linii kolejowych przez lokalne samorządy. To rozwiązanie nie jest nowe. Weteran walk o kolej w naszym regionie wójt gm. Sokoły Józef Zajkowski chciał swego czasu przejąć linię w Sokołach. PKP nie chciały jej oddać jako "ważnej strategicznie", a w 2010 r. rozebrały tory. Poseł Jacek Bogucki złożył wtedy zawiadomienie do prokuratury. Ta nie dopatrzyła się jednak znamion przestępstwa.

- Przez te trzy lata zmieniło się podejście PKP, które jest bardziej chętne przekazywaniu linii samorządom - mówił Bogucki.

Utrzymanie połączeń kolejowych bez wsparcia zewnętrznego przekracza jednak możliwości finansowe chyba każdej gminy. Dlatego drugim rozwiązaniem jest powołanie komitetu obrony kolei i wspólne występowanie w tej sprawie przed decydentami z ministerstwa i PKP. Bo jak mówili uczestnicy spotkania, tory łatwo jest rozebrać, ale potrzeba milionów złotych, by ułożyć je później na nowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna