Oczyściła z zarośli staw, teraz musi zapłacić karę

- Na dodatek, mam ten zbiornik zasypać. Nikogo nie obchodzi, że gdy to zrobię, to woda zaleje moje pole.
Suchocka posiada kilkuhektarowe gospodarstwo rolne. Zajmuje się m.in. uprawą tytoniu. Twierdzi, że od dawna część gruntów była zalana wodą.

- To było bagno, na środku którego znajdowała się niewielka sadzawka - opowiada kobieta. Nikomu to nie przeszkadzało do czasu, aż sąsiad Suchockiej zabrał się za porządkowanie swoich gruntów. - Przywiózł kilkadziesiąt wywrotek ziemi i zasypał bagno - twierdzi. - Wówczas woda spłynęła na moje pole.

Aby przynajmniej trochę je osuszyć, musiałam oczyścić sadzawkę. I tak powstał ten nieszczęsny staw.
Kilka tygodni później sąsiad zażądał, aby Suchocka zasypała zbiornik. Gdy odmówiła, złożył doniesienie do inspektora nadzoru budowlanego. Urzędnicy uznali, że staw został wykopany bez pozwolenia wodno-prawnego.

A to oznacza, że Suchocka dopuściła się samowoli budowlanej i też zażądali, aby zasypała zbiornik. - Opinie biegłego były inne - dodaje rozmówczyni. - Specjalista przypomniał, że miałam prawo do budowy zbiornika retencyjnego. Niestety, nikt nie wziął tego pod uwagę.

Kilka tygodni temu inspektor nadzoru budowlanego nakazał zapłacić Suchockiej 8 tys. zł kary.
- To grzywna za to, że zbiornika nie zasypałam - wyjaśnia kobieta. - Nie zapłacę tych pieniędzy, ponieważ nie mam.

Suchocka odwołała się do sądu. Jednocześnie zwróciła się do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego, by ponownie rozpatrzył sprawę rzekomej samowoli.