Przez siedem lat musiał udowadniać, że ma źle zamontowany podzielnik ciepła na grzejniku, przez co jak twierdzi, ponosił straty.
Nasz Czytelnik po tym jak firma rozliczeniowa uznała w części jego racje, zażądał odszkodowania.
Walczy jednak o to bezskutecznie od trzech lat. - Tracę już siły i nadzieję - skarży się suwalczanin, Jerzy Panasiewicz. - Ale ktoś musi zapłacić za moje stracone nerwy i czas.
Pisze pismo za pismem
Jerzy Panasiewicz jest lokatorem Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dziesięć lat temu zgłosił do zarządcy swoje wątpliwości dotyczące niewłaściwego zamontowania podzielnika ciepła na jednym z grzejników w swoim mieszkaniu przy ul. Korczaka. - Powinien on znajdować się dokładnie na środku.
Miejsce to określa tzw. Polska Norma i taką informację opublikowała spółdzielnia w swoim biuletynie informacyjnym - tłumaczy mężczyzna. - U mnie zamontowany jest nietypowy kaloryfer, bo ma 20 żeberek. Podzielnik ciepła został założony o jedno żeberko za blisko zaworu termostatycznego, a tym samym wskazania miernika były zawyżone.
Jak opowiada Jerzy Panasiewicz, dopiero po siedmiu latach korespondencji ze spółdzielnią i firmą, która na jej zlecenie rozlicza lokatorów za ciepło, w jego mieszkaniu zjawili się specjaliści, aby sprawdzić, jak jest w rzeczywistości.
- Przyznali, że podzielnik był zamontowany niewłaściwie i przenieśli go we właściwe miejsce - mówi suwalczanin. - Od razu więc poprosiłem spółdzielnię o wyliczenie strat, jakie poniosłem z tego powodu przez tyle lat.
Zarząd SSM po konsultacji z firmą rozliczającą ciepło odpowiedział jednak lokatorowi, że nie miało to żadnego wpływu na liczbę naliczonych przez podzielnik jednostek.
- Dodali również, że różnica byłaby tylko wtedy, gdyby podzielnik był zainstalowany na jednym żeberku dalej od środka, ale w drugą stronę, co spowodowałoby mniejsze naliczanie ciepła - opowiada Jerzy Panasiewicz. - Opadły mi wtedy ręce, bo zgodnie z prawem fizyki, jest to przecież niemożliwe. Logiczne jest chyba, że kaloryfer nagrzewa się od jednej strony do drugiej i tak jest wszędzie. Tłumaczenia te wydają mi się więc bardzo śmieszne.
Suwalczanin twierdzi, że od tamtej pory pisze do spółdzielni w tej sprawie pismo za pismem.
- Prosiłem o poparcie ich wyjaśnień przepisami i normami, które w tym kraju obowiązują - mówi.- Potem żądałem reklamacji i odszkodowania. Czuję się bowiem oszukany, a na dodatek ignorowany. Przedstawiciele spółdzielni czują się natomiast bezkarni i uchylają się od właściwego rozwiązania problemu. Nie wiem, co ma już zrobić.
Wysyłają go do sądu
Według Jana Wiszniewskiego, zastępcy prezesa Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, sprawa jest już dawno zakończona.
- Poprosiliśmy o wyjaśnienie firmę, która się tym zajmowała, bo sami nie jesteśmy specjalistami od tych systemów - informuje. - Uznała, że rozliczenie ciepła u tego lokato było prawidłowe, mimo błędnego zamontowania podzielnika. Wszystko dokładnie więc mu wytłumaczyliśmy i to kilka razy.
Zastępca prezesa dodaje, że jeśli Panasiewicz ma jeszcze wątpliwości i uważa, że jest inaczej, powinien pójść z tym do sądu.
- My już więcej w tej sprawie nic nie jesteśmy w stanie zrobić - twierdzi zastępca prezesa SSM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?