Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiedle Wysoki Stoczek w Białymstoku. Krzysztof M. zabił żonę. Pójdzie na 15 lat do więzienia

(ika)
Do zbrodni doszło 20 sierpnia 2014 r. w mieszkaniu małżonków w bloku na os. Wysoki Stoczek.
Do zbrodni doszło 20 sierpnia 2014 r. w mieszkaniu małżonków w bloku na os. Wysoki Stoczek. Anatol Chomicz/Archiwum
54-latek najpierw twierdził, że żona popełniła samobójstwo i przedawkowała leki. Później, że się upiła, spadła z łóżka głową na dywan i zakleszczyła się między meblami i tak się udusiła. Ale sąd nie miał wątpliwości, że to mąż jest winny śmierci kobiety. Krzysztof M. usłyszał prawomocny wyrok.

- Proces był poszlakowy. Ale łańcuch poszlak układa się w jedną całość. Biegły patolog stwierdził kategorycznie, że pana żona nie popełniła samobójstwa. Została uduszona. A jedyną osobą, która mogła to zrobić, był pan - tłumaczył oskarżonemu sędzia Jerzy Szczurewski z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.

To tam trafiło odwołanie Krzysztofa M. Mężczyzna utrzymuje, że jest niewinny. Jego obrońca wnioskował o oczyszczenie 54-latka z zarzutów lub ponowny proces. Bez skutku. Sąd odwoławczy utrzymał wyrok z I instancji. To 15 lat więzienia - nie tylko za zabójstwo, ale i znęcanie się nad żoną.

Tomasz S. zabił żonę. 43-latek oblał ją benzyną i podpalił

Krzysztof i Bożena M. byli małżeństwem z ponad 20-letnim stażem. Od 2012 r. dochodziło pomiędzy nimi do awantur. 54-latka miała pretensje do męża o kontakty z innymi kobietami i nieracjonalne wydawanie pieniędzy. W mieszkaniu białostoczan często dochodziło do interwencji policji. Krzysztof M. był szczególnie brutalny po alkoholu. Bił żonę pięściami po całym ciele, groził jej śmiercią. Bożena M. ze strachu wiele razy uciekała przed oprawcą do mieszkania ojca, ale organów ścigania nie zawiadamiała.

Tragedia na przejeździe kolejowym. Zginęły dwie 18-latki (zdjęcia)

Do zbrodni doszło 20 sierpnia 2014 r. w mieszkaniu małżonków w bloku na os. Wysoki Stoczek. Krzysztof M. twierdził, że wrócił wieczorem z pracy, włączył światło i zastał żonę leżącą na podłodze obok kanapy. Wezwał kartkę. Ratownikom okoliczności śmierci kobiety wydały się dziwne. Ich podejrzenia wzbudził też spokój i brak emocji u męża. Zawiadomili policję. Sąd wykluczył włamanie. A od powrotu do domu do wezwania pogotowia oskarżony miał całe 24 minuty na zabicie żony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna