Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palma chroni dom od piorunów i przynosi rodzinie tyle szczęścia, ile ma kwiatków

Helena Wysocka
Palmy muszą być radosne - mówi Władysława Racis z Suwałk
Palmy muszą być radosne - mówi Władysława Racis z Suwałk
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś jej nie miał - mówi Władysława Racis, suwalczanka, która od kilkudziesięciu lat robi palmy.

- Nie musi być ogromna, ale ważne, żeby miała wiele roślinek. Wtedy wielkie powodzenie trzyma się domu. A najlepsze kwiaty są te, zbierane latem na ugorze.

Zwyczaj robienia i święcenia palm znany jest od średniowiecza. Ma przypominać o wjeździe Jezusa do Jerozolimy. W przeszłości palmy wykonywano z gałązek. Podstawą była wierzba, a do niej mocowano malinę i porzeczki. Gałązki ścinano w środę popielcową i wkładano do wody, aby puściły pąki. Wtedy były ładniejsze, bo kolorowe.

- A po powrocie z kościoła "chłostano" nimi po głowach dzieci - dodaje Racis. - Dlatego też nie mogą być robione z roślin trujących. Zdarzyć się może, że w palmową niedzielę pada deszcz. Trucizna dostanie się na głowę dziecka i tragedia gotowa.

Trzeba wysuszyć i pomalować

Pani Władysława o palmach myśli już na przełomie maja i czerwca. Na podsuwalskich polach zbiera trawy i zioła - bornik, kurze i gęsie łapki. Z lasu przynosi czyściec, a z miedz wyskubuje żyto, owiec i jęczmień. Kłosy muszą być równiutkie, żeby czuby palmy były ładne.

- To wszystko należy dobrze wysuszyć, bo inaczej będzie się kruszyło - przestrzega.
Po dwóch, trzech miesiącach można już myśleć o malowaniu traw i kłosów farbą. I tutaj wszystko zależy od gustu artystki. Jedni lubią kolory jaskrawe, drudzy mniej.

- Ja robię radosne palmy - dodaje pani Władysława. - Lubię żywe kolory. Zresztą, nie tylko mnie takie się podobają, innym także. Zawsze mam mnóstwo chętnych na swoje palmy. Bo ja byle czego nie sprzedaję.

Palmy robi się od góry. Kolorowe czuby najlepiej wychodzą z kłosów zbóż. A wokół nich mocuje się inne kwiatki.

- Niewielką palmę robię cały dzień - zdradza ludowa artystka. - Długo? To przecież
nie jest takie proste. Trzeba rozłożyć kwiaty, wybrać najładniejsze i zmyślnie je doczepić.

Zdarzało się też, że palmę robiła przez tydzień. Ale była tak wielka, że trzeba było ją dźwigać na ramieniu. A to i niewygodne, i niepraktyczne. Kruszą się bowiem roślinki.

Odstrasza i leczy

Jak robić palmy, pani Władysława pokazuje też uczniom suwalskich szkół. Ale nie z traw i ziół, bo - jak powiada - to zbyt wielka fatyga. Maluchy robią więc z bibułki, którą trzeba pomalować i obsypać manną kaszą.

Ostatnio na ludowych kiermaszach pojawiły się palmy rzeźbione w drewnie.
- Potrafię taką zrobić, ale wolę tradycyjną - uważa pani Władysława. - Palma to palma, a nie jakiś kij. Tym bardziej, że spełnia ogromną rolę.
Odstrasza pioruny. Kiedy zbiera się na burzę, trzeba postawić ją w oknie. Palmy pani
Władysławy też leczą.

- Używam bardzo dużo ziół - mówi. - Można więc, w razie potrzeby, wykruszyć jakieś zioło i zaparzyć herbatkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna