Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parafianie sami powinni sprzątać na cmentarzu

opr. azda
J. Bakunowicz
Echa publikacji. Nasza Czytelniczka w liście odniosła się do tekstu o drzewach ściętych na cmentarzu w Hryniewiczach.

W nawiązaniu do poprzednich artykułów dotyczących ścięcia drzew na cmentarzu w Hryniewiczach chciałabym wyrazić swoje zdanie. Uważam, iż jest to cmentarz wioskowy, a nasza parafia pomaga nim się opiekować i to ludzie ze wsi powinni zorganizować uprzątnięcie cmentarza, a nie odwrotnie.

W mojej rodzinnej wsi w 2015 roku też wycinali drzewa na cmentarzu. Ludzie zebrali od każdej rodziny po kilkaset złotych, a sołtys wynajął dźwigi i pilarzy. Mieszkańcy przychodzili i pytali, kiedy będą ciąć, żeby pomóc. U teściów na cmentarzu też cięli drzewa i to mieszkańcy przyjechali traktoram, nie czekali, żeby proboszcz wszystko zorganizował. Bo to ich cmentarz. Nie płacą za miejsca do pochówku, ale za to sami dbają o porządek.

W Kotłach jest inaczej, nawet wiem czemu, ale zachowam to dla siebie. Na początku tego roku były dwie panie ze wsi na spotkaniu z klerem i komitetem naszej cerkwi. Przypadkiem też byłam na tym zebraniu. Dowiedziałam się wtedy, że pan, który miał zabrać drewno, zachorował, a gdy znaleźli drugiego, to było zbyt mokro, aby pod cmentarz mogły podjechać dźwigi. Trzeba cierpliwie czekać na wyschnięcie terenu. To są ogromne drzewa, niektóre mają po 1,5 metra średnicy. Przy tak dużym przedsięwzięciu pośpiech nie jest wskazany. Tu się liczy rozwaga i bezpieczeństwo.

W poprzednich latach o tej samej porze rzeczywiście robiono wycinki, ale tylko krzaków bzu.

Za miedzą cmentarza znajdują się pola orne i łąka, na których leżą ścięte drzewa i o dziwo gospodarze nie mają o to pretensji. Rozumieją sytuację, bo to prawdziwi chrześcijanie.

Gdy była wycinka, to nikt ze wsi nie przyszedł spytać, czy trzeba pomóc. Może czekali na specjalne zaproszenie. Rozmawiałam z panią, która powiedziała, iż widzieli pracujące dźwigi ze swych posesji. Każda pomoc jest potrzebna, choćby do porządkowania gałęzi. Za to ze strony Kotłów za rzeką co chwila podjeżdżał inny samochód, żeby zobaczyć, co oni robią.

Nie chcę obrazić mieszkańców wsi Kotły, bo to wspaniali ludzie. Niektórzy pewnie chętnie by pomogli, ale wiek na to nie pozwala. A ci, którym wiek pozwala, potrafią tylko słowami rzucać kłody pod nogi. Językiem trzepać jest lekko, wiem po sobie, ciężej jest pomóc przy drewnie. Ja, osoba postronna, gdy chcę pomóc lub zrobić zdjęcie, bez problemu dzwonię i dowiaduję się co i kiedy i nie czekam na specjalne zaproszenie.

Gdy trochę uprzątnięto drewno, poszła młodzież z bractwa wraz z opiekunami. Młodzi ludzie wzięli siekiery, wycieli krzak, pograbili itp.. I nie pytali czyj to cmentarz.

Pamiętajmy o biblijnych słowach: kto mieczem wojuje, od miecza ginie, mnie też to dotyczy, dlatego przepraszam wszystkich, których tym listem uraziłam. Ale za swe słowa biorę pełną odpowiedzialność.

Skończę słowami naszego obecnego proboszcza „Nic nie dzieje się bez przyczyny, na wszystko jest Wola Boża”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna