Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paranoja! Jeden rzeczoznawca wycenił straty na prawie 2,5 tys. zł. A drugi na... 1 zł.

Tomasz Kubaszewski [email protected]
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne sxc.hu
Rolnik walczy o rekompensatę za zniszczone pole.

O swoje Jan Sztabiński z gm. Giby walczy już ponad rok. Sąsiad przejechał się sprzętem rolniczym po jego polu. - W ten sposób zniszczył mi koniczynę na powierzchni 1400 metrów kwadratowych - opowiada rolnik. - Wezwałem policję, zwróciłem się także do rzeczoznawcy o ekspertyzę. A to był nie byle kto, tylko kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Sejnach.

W dokumencie wszystko jest dokładnie podliczone: 2156 zł należy się za zniszczoną koniczynę, 300 zł za to, że obszar nie nadaje się obecnie do użytkowania i trzeba go rekultywować.

Sprawą zajęły się organy ścigania. Zniszczenie pola prokuratura uznała za oczywiste i skierowała sprawę do sądu w Sejnach. Tyle, że według kolejnego biegłego, powołanego przez prokuraturę, straty miały wynieść 650 zł. Jan Sztabiński przeciwko temu protestował, ale niewiele wskórał.

Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy sąd I instancji sprawę umorzył. Uznał bowiem, że brakuje wniosku o ściganie od osoby uprawnionej. Chodziło prawdopodobnie o to, że Sztabiński zezwolił innemu sąsiadowi na korzystanie z części jego pola. Także tego zniszczonego. Ale prokuratura uznała to za oczywistą pomyłkę i napisała apelację. Sąd II instancji był podobnego zdania.
Sprawa ponownie wróciła do Sejn. Zajął się nią już inny sędzia. Ten postanowił powołać kolejnego biegłego.

- To także osoba związana z ośrodkami doradztwa rolniczego, tyle że z innego miasta - opowiada J. Sztabiński.

Biegły przedstawił cztery warianty potencjalnych strat - od symbolicznej złotówki do 140 zł. Gdyby nawet przyjąć tę ostatnią wartość, to i tak postępowanie sądowe w tej sprawie trzeba by umorzyć. Bo ewentualny sprawca odpowiadałby nie za przestępstwo, lecz za wykroczenie. Próg wynosi w tym przypadku 250 zł.

- To przecież nie może tak być, że jeden fachowiec liczy tak, drugi inaczej, a trzeci wylicza jeszcze coś innego - podsumowuje J. Sztabiński.

Tę zagadkę sąd ma zamiar rozwikłać. Kolejne posiedzenie w tej sprawie zaplanował na wrzesień.
- Żeby się tylko nie okazało, że to wszystko była moja wina i jeszcze muszę dopłacać - komentuje rolnik.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna