Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PCPR Suwałki: Urzędnicy rzucali kłody pod nogi choremu dwulatkowi

Helena Wysocka
Jacek Świerczyński/Archiwum
Pracownicy suwalskiego centrum pomocy rodzinie traktują niepełnosprawnych jak natrętów - alarmuje Stanisław Maćkowiak, szef fundacji, która wspiera chorych.

Stanisław Maćkowiak dodaje, że urzędnicy nie znają aktualnych przepisów i sfałszowali dokument, co mogło pozbawić dziecko pieniędzy. Skargę napisał do rady powiatu, a ta potwierdziła część zarzutów. Maćkowiak uważa, że to za mało i stanowisko radnych będzie skarżył do wojewody. - Urzędnicy powinni być wyczuleni na potrzeby osób niepełnosprawnych, a nie rzucać im kłody pod nogi - argumentuje.

Tomek ma dwa lata i cierpi na fenyloketonurię. To rzadka choroba metaboliczna, która może doprowadzić do uszkodzenia układu nerwowego.

- Robimy wszystko, by nie jeździł na wózku inwalidzkim - opowiadają rodzice chłopca.

Na początku tego roku zgłosili się do PCPR w Suwałkach z prośbą o dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego. Urzędniczka nie chciała przyjąć wniosku. Stwierdziła bowiem, że dziecko jest za młode i nie należą mu się pieniądze.

- Zdziwiliśmy się, ponieważ rówieśnicy Tomka korzystali z takiego wsparcia - opowiadają nasi Czytelnicy. - Poprosiliśmy PFRON o interpretację przepisów. Okazało się, że mieliśmy rację.

Ponownie zgłosili się do centrum, by złożyć wniosek. Twierdzą, że tym razem urzędniczka nie była grzeczna, traktowała ich jak oszustów i upierała się przy swoim, że dotacji nie będzie. Opinię opierała na akcie prawnym sprzed 15 lat.

- Najwyraźniej chciała pokazać rodzicom, gdzie ich miejsce - przypuszcza Maćkowiak.

Ostatecznie przyjęła wniosek, ale zmieniła w nim nazwę organizatora. Wykreśliła fundację Maćkowiaka i wpisała ośrodek, w której turnus miał się odbyć. To spowodowało ogromne zamieszanie. Tydzień przed wyjazdem nie było wiadomo, czy PCPR przekaże pieniądze, czy nie. Ostatecznie, po siedmiu miesiącach sporu zaakceptował wniosek.

- Sprawa Tomka dobrze się zakończyła - przyznaje prezes fundacji. - Ale ilu rodziców odeszło z kwitkiem.

Nie wiadomo, ponieważ radni stwierdzili, że 2-latek był pierwszym, który do tej pory skorzystał z dofinansowania. Przyznali, że urzędnicy muszą posiadać rzetelną wiedzę, ale nie podzieli opinii, że sfałszowali dokument. Uznali, że „dokonali uzupełnienia”, co - jak zauważyli - było niewłaściwe.

Stanisław Dziemian, szef PCPR, mówi, że to nie urzędnicy są winni, ale luki w prawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna