Mirosław Waszak, właściciel ziemi, na której stoi Zielona Kamienica przy ul. św. Rocha 5 dwoił się i troił, by przekonać mieszkańców. Na zapleczu budynku ma stanąć 6-piętrowy apartamentowiec (jego wizualizacje można obejrzeć na stronie dewelopera Asko).
Aby inwestycja doszła do skutku musi jednak powstać droga pożarowa, którą Mirosław Waszak widziałby na trawniku przed sąsiednim blokiem przy ul. Stołecznej 4.
Ziemia należy po części do spółdzielni Rodzina Kolejowa, a po części do mieszkańców bloku, którzy wykupili swoje mieszkania na własność wraz częściami trawnika.
– Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wiceprezes spółdzielni Rościsław Borowski zamiast stanąć po stronie mieszkańców, pozwolił, by byli oni mocno namawiani do ustanowienia na ich ziemi służebności – komentuje przewodnicząca komisji zagospodarowania przestrzennego Katarzyna Bagan-Kurluta z KO.
Na spotkanie z przedstawicielami spółdzielni i właścicielem sąsiedniej działki zaprosili ją mieszkańcy. Zdziwiło ją też to, że w spotkaniu uczestniczył notariusz, który gdyby mieszkańcy wyrazili zgodę, miał to od razu zapisać notarialnie.
– Wyglądało tak jakby miało to wymusić decyzję – ocenia Bagan-Kurluta.
Mirosław Waszak zaoferował służebność za służebność. W zamian za to, że mieszkańcy pozwoliliby na budowę drogi na ich trawniku, udzieliłby służebności swobodnego przejścia przez jego teren w stronę ul. św. Rocha.
Mieszkańcy twierdzą, że w ostatnich 20. latach było z tym różnie. – Przejście było dwa razy zamykane. Raz właściciel otworzył je dopiero, gdy próbowali je sforsować inwalidzi – wspomina Aleksandra Kalicińska.
Waszak mówił co prawda na spotkaniu, że jeśli przejście było zamykane to bez jego wiedzy, ale nikt z mieszkańców mu nie uwierzył. Podkreślał, że fakt, że dziś można swobodnie przejść, wynika wyłącznie z jego dobrej woli i nie ręczy, że będzie tak również wtedy, kiedy po zbudowaniu apartamentowca powstanie w nim wspólnota mieszkaniowa. – Będzie mogła zadecydować o ogrodzeniu swojego terenu i przejścia nie będzie – mówił.
Dojlidy. Mieszkańcy nie zgadzają się na osiedle bloków
Mieszkańcy uznali to za szantaż. Nie dali się przekonać tym, że sąsiad (a właściwie deweloper, który będzie stawiał apartamentowiec) zaoferował wybudowanie im ośmiu miejsc parkingowych. Nie chcieli też pieniędzy. Tym bardziej, że na budowę drogi, parkingów i opłatę za służebność planuje się wydać jedynie 120 tys. zł. – Wartość rynkowa trawnika, a ma on 600 mkw i jest zlokalizowany w centrum, wynosi 1,2 mln zł – podkreślała Aleksandra Kalicińska.
Mieszkańcy doskonale rozumieją, że gra idzie o znacznie większe pieniądze. Bez ich zgody na drogę pożarową na trawniku deweloper będzie musiał zbudować ją na terenie, który dysponuje. A to oznacza zmniejszenie kubatury planowanego apartamentowca, czyli zbudowanie mniejszej liczby mieszkań.
Białystok. Wojna o bloki na osiedlu Mickiewicza
– Nic nie poradzimy, że obok naszego 3-piętrowego bloku wyrośnie 6-piętrowy moloch. Jednak dzięki temu, że obroniliśmy nasz trawnik stanie on nieco dalej od naszych okien – cieszy się Kalicińska. Ma jednak świadomość, że teraz pewnie sąsiad zamknie przejście do ul. św. Rocha.
– Mieszkańcy zawsze jednak mogą pójść do sądu i starać się o wytyczenie służebności przejścia na mocy postanowienia sądowego – wskazuje radna Bagan-Kurluta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?