Pobicie na tle rasowym. Poszkodowany nie stawia się na rozprawy

Chcielibyśmy, żeby ten proces zakończył się jak najszybciej. To nas wszystkich psychicznie wykańcza. Nie mówiąc już o sprawach finansowych. Wzięliśmy przecież adwokata, żeby bronić niewinności naszych synów. Słono płacimy za każdą sprawę - powiedziała nam matka Dawida, Artura i Daniela A. już prawie rok temu oskarżonych o znieważenie na tle rasowym czarnoskórego Francuza Legre Karamoko. Jeden z nich ma też zarzut udziału w pobiciu.

W czwartek odroczona została kolejna rozprawa. Pokrzywdzony, który jako ostatni, a jednocześnie najważniejszy świadek tego postępowania, nie stawił się po raz kolejny do sądu.

- Mój narzeczony nie ma pieniędzy na przyjazd z Francji do Polski. A sąd do tej pory nie zwrócił mu kosztów przyjazdu. Domaga się zaświadczenia z urzędu skarbowego. Legre nie zdąży załatwić tego do 16 września - tłumaczyła nam tydzień temu narzeczona 34-latka.

Francuz bowiem faktycznie przyjechał na przesłuchanie w lipcu tego roku. Wbrew oczekiwaniom nie złożył jednak zeznań. Zamiast tego domagał się pełnomocnika i zmiany tłumacza. Tym samy rozprawa musiała zostać odroczona o kolejne 1,5 miesiąca, a pokrzywdzony, tak czy inaczej, nie stawił się.

- Jego zachowanie jest niepoważne - komentuje matka oskarżonych, która tak samo jak reszta rodziny wierzy w niewinność synów. - Nie jest im łatwo. Przeżywają każdą rozprawę.

Rok temu, kiedy o sprawie zrobiło się głośno, ich twarze poznała cała Polska. Prokuratura ujawniła wówczas wizerunki chłopców.

Karamoko został pobity w kwietniu 2009 r. na przystanku na osiedlu Leśna Dolina w Białymstoku. W grupie skinów rozpoznał Artura A. (18 l.). Zarzut znieważenia usłyszał też jego brat bliźniak - Dawid oraz starszy brat Daniel (22 l.) i ich kolega Konrada Z. Kolejna rozprawa ma odbyć się w październiku.