Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojechali do Niemiec, żeby zarobić na ślub. Oszukał ich Polak! Zobacz zdjęcia

to.com.pl
Tygodnik Ostrołęcki
Ostrołęka. - Pracowaliśmy po kilkanaście godzin dziennie, nie raz w mrozie i deszczu. Z jedzeniem było krucho. - opowiada Ewelina Bałdyga.
Pojechali do Niemiec, żeby zarobić na ślub. Oszukał ich Polak! Zobacz zdjęcia
to.com.pl

(fot. to.com.pl)

Dziś 24-letnia kobieta wraz ze swoim partnerem, Mariuszem Kulasem i bratem Łukaszem, płacą słoną cenę za swoją łatwowierność. Przez rok pracowali na czarno w Niemczech. Czują się oszukani. Dzielą się swoją historią, bo chcą przestrzec innych przed popełnieniem podobnego błędu.

Łzy zamiast wesela

Spotykamy się w skromnym, drewnianym domu w Myszyńcu Starym. Matka Eweliny usypia kilkumiesięczne dziecko. To syn Eweliny i Mariusza.
- Od powrotu z Niemiec minęło pół roku. Dopiero teraz mogę o tym mówić - mówi Ewelina. - Wcześniej, na samo wspomnienie tego, co tam się działo, płakałam. W październiku miał być nasz ślub i wesele. Pojechaliśmy do Niemiec, żeby na nie zarobić. Sala zamówiona. A pieniędzy nie ma… Trzeba wszystko odwołać…

Spełnienie marzeń młodych stanęło pod znakiem zapytania. Zarobek w Niemczech miał być szybki. Ewelina i Mariusz początkowo myśleli, że jadą do legalnej pracy.
- Przeczytałam ogłoszenie. Poszukiwani byli ludzie do pracy w winnicach - opowiada Ewelina. - Zadzwoniłam. Mieliśmy już doświadczenie. Pracowaliśmy wcześniej w Hiszpanii. Mężczyzna, który odebrał telefon, zapewnił mnie, że praca w Niemczech jest legalna. Zorganizował busa. Z naszej okolicy pojechało wtedy pięć osób. Byli też ludzie z południa Polski, m.in. z Bolesławca.

Mieszkaliśmy w piwnicy

Wyjazd zorganizował, pochodzący z Kadzidła, Ireneusz K. Pomyśleli - Kurp na pewno będzie w porządku. Pojechali do małej, niemieckiej miejscowości Altdorf. Tam Ireneusz K. mieszka od kilkunastu lat. Był luty 2008 roku.

Ich nadzieje na legalną pracę prysły.
- Początkowo mieszkaliśmy w piwnicy. Mieliśmy jedno łóżko i skrzynię. To wszystko. Gdy na rewizję przyjechała policja, Irek zakazał nam cokolwiek mówić. Tłumaczył policjantom, że przyjechaliśmy w odwiedziny. Nie chciał nas u siebie zameldować - mówi młoda matka.

Popracowali do końca września. Mimo złych doświadczeń, pojechali tam jeszcze dwukrotnie. W Altdorf pracowali znowu od października do połowy grudnia 2008 r. i od 10 stycznia do końca marca 2009 r. Na ostatni wyjazd wzięli ze sobą młodszego brata Eweliny, 18-letniego Łukasza. Dlaczego to robili?

- Wypłacił nam za mało pieniędzy. Dostaliśmy tysiąc euro. Miał nam zapłacić jeszcze 6 tysięcy euro. Obiecywał, że je odda. Jeździliśmy tam, bo mieliśmy nadzieję, że dotrzyma tej obietnicy - tłumaczy Ewelina Bałdyga. - Teraz naszej trójce powinien wypłacić w sumie około 8 tysięcy euro - wylicza. Pokazuje zeszyt, w którym zapisała wszystkie dni i godziny, które tam przepracowali.

Ciąża to nie choroba

W tym małym, niemieckim miasteczku przeszli twardą szkołę życia.
- Nawet jak panowały duże mrozy, minus dziesięć, to kazał iść chłopakom na pole - młoda mama odtwarza w pamięci. - Jeśli ktoś nie poszedł, Irek odejmował mu 100 euro. Tyle samo odejmował za pięciominutowe spóźnienie. W styczniu byłam już w ciąży. Któregoś dnia zemdlałam. Następnego kazał mi przyjść do pracy, mimo wszystko. Płakałam, a on mówił, że ciąża to nie choroba.

- Jeżeli nie wyrobiliśmy na polu normy 80 arów, a zrobiliśmy 60 arów, to kolejny tydzień musieliśmy pracować za darmo, by wyrobić resztę - wspomina Łukasz.
Młodzi ludzie przyznają, że często chodzili tam głodni.

Narkotyki za wczasy w Ameryce

Ireneusz K. mieszka w Altdorfie ze swoją przyjaciółką i z ich małym dzieckiem.
- Mimo to, kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży zaproponował, że poda w urzędzie, że to on jest ojcem tego dziecka - utrzymuje Ewelina Bałdyga. - Wtedy odpowiedni niemiecki urząd wypłaca po urodzeniu dziecka 20 tysięcy euro. Powiedział, że się podzielimy po połowie. Oczywiście, nie zgodziłam się. Poza tym kiedyś proponował, że zasponsoruje naszej trójce dwutygodniową wycieczkę do Ameryki Południowej. Był jeden warunek: mieliśmy wziąć ze sobą narkotyki i przemycić je przez granicę - opowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna