Poseł bez wstydu

Stanisław K. pod koniec sierpnia był kilkakrotnie przesłuchiwany w Komendzie Miejskiej Policji w Ostrołęce. W minionym tygodniu otrzymał wezwanie do złożenia wizyty w siedzibie płockiej prokuratury. Razem z adwokatem spotkał się z prokuratorem wczoraj, 8 września.
- Nie mogę teraz rozmawiać - usłyszeliśmy w słuchawce głos posła, w godzinach popołudniowych. Później komórka K. milczała jak zaklęta.
Jednak, według naszej wiedzy, parlamentarzysta zapoznał się z treścią zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Co zarzuca podejrzanemu prokuratura? Niestety, treści zarzutów nie ujawnia, podobnie jak nazwisk kolejnych podejrzanych. Jedynie w przypadku posła K., oficjalnie potwierdzono nam zamiar postawienia mu zarzutów.
- Wasz poseł dostał wezwanie na środę - usłyszeliśmy na początku tygodnia od prokuratora Lecha Dąbrowskiego, rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Według wcześniejszych publikacji "Rzeczpospolitej", zarzuty, które prokurator zamierzał postawić posłowi, mają dotyczyć poświadczenia nieprawdy w dokumentach i oszustwa przy rozporządzaniu środkami Polskiej Fundacji Promocji i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw. K. miał z niej wyłudzić (według Rzeczpospolitej - dop. red.) 125 tys. zł. Fundacja refundowała rzekome koszty szkolenia menadżerskiego dla drobnych przedsiębiorców, którzy na polecenie K. wystawiali fałszywe faktury. Pieniądze z refundacji trafiały do posła.
Prokuratura Okręgowa w Płocku z wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego Stanisławowi K. wystąpiła jeszcze w marcu. Poseł zrzekł się tej ochrony pod koniec lipca br.
Osoba posła miała być ostatnim ogniwem w największym wątku afery ORWP. Według naszych informacji, pierwsze akty oskarżenia w tej sprawie powinny trafić do sądu już w październiku br.