Do stycznia 2002 roku prowadzona przez Leszka Sokolla Galeria "Ostrołęka" była samodzielną jednostką administracyjną. Jej adres można było znaleźć w prasie fachowej i katalogach wystawców. Jak na miejską placówkę w niewielkiej miejscowości, miała imponujące osiągnięcia: wystawiano tu prace Hasiora, Dudy-Gracza, Starowieyskiego, Hartwiga czy Akermana.
Gdy władze miasta zapowiedziały połączenie wszystkich placówek kultury w jedno centrum, galeria miała najwięcej do stracenia. Jej pracownicy, na czele z dyrektorem, głośno przeciwko temu protestowali. Nie zapobiegli jednak połączeniu.
- Wypadliśmy z katalogów i teraz to my zabiegamy o artystów, a nie oni o nas - mówi Leszek Sokoll. - Mam stare kontakty, znam parę telefonów. Czasami ktoś się u nas wystawi, bo nasz znajomy artysta mu wytłumaczy, że spełniamy warunki dobrego eksponowania dzieł. Straciliśmy markę. To nie nasza wina. Po prostu artyści niechętnie rozmawiają z domami kultury, bo mają z nimi złe doświadczenia.
Nie do końca zgadza się z tym dyrektor OCK.
- Spieraliśmy się z Leszkiem o galerię - mówi Bogdan Piątkowski. - Nie zgadzam się, że ma teraz gorszą markę. Sala została ta sama, warunki w niej też. Rozumiem, że artyści nie chcą wystawiać w domu kultury. Ale podkreślam, że to nadal jest galeria.
Problem galerii tkwi nie tylko w utracie samodzielności administracyjnej. Jak twierdzi Leszek Sokoll, to nawet przyniosło pewne korzyści, jak ułatwienia w zarządzaniu, finansowaniu, remontach, wspólnych przedsięwzięciach placówek kultury. Ważniejsza wydaje mu się odpowiedź na pytanie: dla kogo działa utrzymywana z podatków galeria?
- Muszę się przyznać do pewnego błędu, który popełniłem w 2002 roku. Próbowałem dostosować galerię do mojego wyobrażenia o funkcji oświatowej. Rzuciliśmy się na wszystko: sztukę ludową, pracownie, dzieci, amatorów. To zaniżyło poziom wystaw. Teraz postaramy się wrócić do wysokiego poziomu - deklaruje Leszek Sokoll. - Chociaż nie będzie to łatwe.
Wystawy amatorów i mniej znanych twórców to pewien kłopot. Miejscowe środowisko plastyczne naciska na dyrektora OCK, by miało gdzie pokazywać swoje prace. - W najbliższych latach będziemy mieli szacunek dla odbiorcy, a nie dla jego zachcianek - mówi szef galerii. - Wkrótce pokażemy tkaninę artystyczną z Litwy, prace wybitnego fotografika Krzysztofa Gierałtowskiego, rzeźby Andrzeja Mrowcy, srebro artystyczne. Nie ma mowy o wyborze między służebnością a ambicją.
- Problemem w Ostrołęce jest odzew wobec sztuki - uważa Bogdan Piątkowski. - Będziemy promować naszą ofertę, ale nie za wszelką cenę. Większość ostrołęczan i tak ominie galerię.
- W końcu nie każdy jada małże... - dodaje Leszek Sokoll.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?