MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pranie mózgu, czyli złóż podpis pod deklaracją, a dostaniesz papierosa

Marcin Florkowski
Pranie mózgu, czyli złóż podpis pod deklaracją, a dostaniesz papierosa
Pranie mózgu, czyli złóż podpis pod deklaracją, a dostaniesz papierosa Grzegorz Radzewicz
Gdy ktoś dobrowolnie lub za mizerną opłatą zgodzi się napisać garść argumentów na rzecz poglądu, z którym się nie zgadza, to jego przekonania zaczną się zmieniać w kierunku tego, co napisał.

Przed kamerami ludzie często nie mówią tego, co naprawdę myślą. Takie publiczne kłamanie zostawia jednak ślad w człowieku.

Pierwszy raz termin „pranie mózgu” pojawił się po wojnie w Korei. Wielu amerykańskich weteranów, którzy trafili do niewoli i przeżyli piekło w obozach koncentracyjnych, wracali odmienieni (przedstawia to bardzo sugestywnie np. film „Łowca jeleni”). Ta odmiana była jednak zaskakująca. Nie stawali się, jak moglibyśmy przypuszczać, pacyfistami, którzy zaznawszy okrucieństw wojny postanowili działać na rzecz pokoju. Nie stawali się również bardziej zawziętymi wrogami swoich prześladowców. Przeciwnie. Wracali z przekonaniem, że system komunistyczny jest pod wieloma względami humanitarny, że ma wartości wzniosłe, że warto go propagować i bronić.

Amerykańscy dowódcy po raz pierwszy użyli wtedy pojęcia „wyprany mózg” - byli przekonani, że żołnierze w niewoli zostali poddani jakiejś tajemnej manipulacji, która zmieniła ich przekonania. Ktoś mógłby twierdzić, że było inaczej - weterani otworzyli oczy i zobaczyli, że ustrój społeczny ich wrogów nie jest taki zły, jak się im wcześniej wydawało. Jednak niezależnie od tego, czy amerykańscy dowódcy mieli rację czy nie, nadal tajemnicą było, jak doszło do przemiany światopoglądu u żołnierzy. Jakie siły psychiczne zmieniły ich ideologię?

Pranie dzisiaj

To ważne pytanie, ponieważ procesy podobne do prania mózgu zachodzą w różnych okolicznościach - np. w sektach religijnych, w grupach przestępczych, czy przy rekrutowaniu ludzi do zamachów terrorystycznych. Być może coś podobnego dzieje się też w korporacjach, wśród nowych członków w partiach politycznych, a nawet u uczniów w szkołach. Czasem rezultaty tych procesów są szkodliwe (jak wtedy, gdy ktoś decyduje się na zamach terrorystyczny), kiedy indziej zaś są korzystne (np. gdy ktoś porzuca stare zabobony), przebieg samego procesu jest jednak nadal tajemniczy.

Zapal papierosa

Jedna z procedur prania mózgu, jaka stosowana była przez Koreańczyków, polegała na przekupstwie. Jeńcy mogli dostać papierosy, ale pod warunkiem, że napisali jedną stronę eseju o tym, jak dobry jest system komunistyczny. To znaczy, musieli pisać o tym, w co nie wierzą, tak jakby w to wierzyli. W zamian dostawali papierosy.

Oczywiście wielu żołnierzy zgadzało się na taki układ - „Nie zaszkodzi wcisnąć tym naiwnym Żółtkom paru kłamstw, aby dostać papierosa…” I choć taka decyzja wydawała się rozsądna, żołnierze nie wiedzieli, że wchodzą do pułapki.

Dzisiejsze eksperymenty psychologiczne pokazują, że gdy ktoś dobrowolnie lub za mizerną opłatą zgodzi się napisać garść argumentów na rzecz poglądu, z którym się nie zgadza, to jego przekonania zaczną się zmieniać w kierunku tego, co napisał. Dzieje się tak dlatego, że zaczyna rozmyślać o uzasadnieniu poglądów drugiej strony i często wtedy zauważa w nich sens.

Złóż podpis

Koreańscy specjaliści od prania mózgu nie poprzestawali jednak na skłonieniu żołnierzy do napisania eseju. Drobnymi krokami manipulowali nimi dalej. Gdy żołnierz przychodził ponownie po papierosy, tym razem musiał napisać esej i podpisać się pod nim. Złożenie podpisu wydawało się niewielkim ustępstwem, skoro już i tak wcześniej napisało się własnoręcznie całą stronę. Za trzecim razem musiał jednak przeczytać na głos to, co napisał. Następnie zaś nagrać to na taśmę lub przeczytać w obecności innego żołnierza, potem dwóch, trzech, pięciu, piętnastu…

Każdy pojedynczy kroczek wydawał się niewielką zmianą w stosunku do tego, co na co żołnierz zgodził się już wcześniej. Nie było więc powodu, aby być niekonsekwentnym. Ostatecznie jednak dochodziło do tego, że żołnierze publicznie wygłaszali napisane przez siebie eseje, które podpisali własnymi nazwiskami. Gdyby nie metoda małych kroczków, na pewno nie zgodziliby się na coś takiego na samym początku.

Publiczna deklaracja

W takim rodzaju manipulacji najważniejsze było podpisanie i publiczna deklaracja kłamstwa. Dzisiejsze badania pokazują, że o wiele silniej utożsamiamy się z tym, pod czym się podpisaliśmy. Publiczna deklaracja sprawia, że ze swoim kłamstwem zaczynamy czuć się źle. To przykre uczucie psycholodzy nazywają dysonansem poznawczym: „Powiedziałem innym ludziom kłamstwa, w które sam nie wierzę, tak jakbym był oszustem lub tchórzem”. Aby uniknąć tej negatywnej konkluzji na swój temat, ludzie zaczynają przekonywać samych siebie, że to, co powiedzieli, wcale nie jest takim fałszem jak im się wcześniej zdawało.

Ostatecznie młody polityk, występujący w programie telewizyjnym i zobowiązany do głoszenia linii swojej partii, nawet jeśli się z nią całkiem nie utożsamia, doświadcza podobnych zmian psychologicznych, jak żołnierze podczas prania mózgu. Po swoim wystąpieniu akceptuje partię bardziej.

Oczywiście nie zawsze się tak dzieje. Czasem potrafimy przyznać się publicznie do łgarstwa i je odwołać. Do tego trzeba jednak naprawdę olbrzymiej odwagi cywilnej. O wiele łatwiej jest kłamać dalej i przekonywać siebie, że jednak mówi się prawdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna