Artur Grottger
Artur Grottger
Jeden z czołowych przedstawicieli romantyzmu w malarstwie polskim. Urodził się 11 listopada 1837 r. w Ottyniowicach na Podolu, zmarł w Amélie-les-Bains (Francja) 13 grudnia 1867 r. Najważniejsze dzieła: Powitanie powstańca, Pożegnanie powstańca, cykle: Polonia, Lithuania, Warszawa I, Warszawa II. Artystę pochowano na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Na zdjęciu: Artur Grottger, Autoportret, 1867.
Przeważają tutaj wybudowane kilkadziesiąt lat temu bloki. Pojedyncze domy przy Grottgera to już zdecydowanie rzadkość. Czasów, kiedy było ich tu sporo, nie pamięta nawet spotkana przez nas pierwsza lokatorka bloku stojącego na skrzyżowaniu ulic Podleśnej i Grottgera.
- Domków wcale nie pamiętam, wiem jedynie, że niedaleko była fabryka Sierżana - stwierdziła Jadwiga Pawlak.
Pani Jadwiga mieszka tu od 1954 roku.
- Jak już postawili bloki podobne do tych, w których mieszkam, wiele tu się już nie zmieniało - dodała. - Oczywiście, w swoim czasie wybudowali filharmonię, ale to już trochę dalej.
- Słyszałem o domach, które tu stały przed wojną, ale zostały one spalone w czasie okupacji. W latach 50., gdy stawiano nasze bloki, były po nich tylko gruzy - zauważył z kolei Aleksy Hartoniuk. - Pamiętam za to, jak wyglądała wtedy ulica Grottgera. Powiem krótko: zwykłe kocie łby.
Pytani o zalety swojej ulicy mieszkańcy odpowiadają jednym głosem: lokalizacja! Z jednej strony ulicę zamyka park zwierzyniecki, doskonałe miejsce do spacerów, a z drugiej - świeżo wyremontowana ulica Mickiewicza. Choć oba końce ulicy stykają się z ważnymi arteriami komunikacyjnymi, na Grottgera jest cicho.
Pod numerem 9. mieści się XI Liceum Ogólnokształcące. Mieszkańcy nie narzekają na obecność młodzieży, ale cieszą się i mówią, że ożywia ona okolicę.
Ulica Grottgera ma jednak i wady. Pierwsza z nich rzuca się w oczy od razu: praktycznie na całej długości jest ona zastawiona pojazdami. Problem z parkingami mamy w zasadzie w całym mieście, ale ich brak na Grottgera jest widoczny szczególnie. Samochody, jak mówią mieszkańcy, są zaparkowane po obu stronach jezdni, od Mickiewicza do Podleśnej praktycznie o każdej porze. Gdy jeden odjedzie, wolną przestrzeń zajmuje zaraz następny.
- Ostatnio wracałam z kościoła i nawet chodniki były pozastawiane, nie dało się przejść - powiedziała nam Teresa Ambrożej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?