Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejście graniczne w Kuźnicy. Toaleta jest nieczynna, władze nie mają pieniędzy

Martyna Tochwin
Szalet w Kuźnicy jest okazały. Niestety, budynek, choć jest w pełni wyposażony, od lat stoi zamknięty
Szalet w Kuźnicy jest okazały. Niestety, budynek, choć jest w pełni wyposażony, od lat stoi zamknięty Martyna Tochwin
Szalet przy przejściu prowadzącym do granicy piękny, jak malowany. Ale tędy podróżujący nie mogą z niego skorzystać, bo od lat jest... zamknięty. Powód? Jego utrzymanie zbyt wiele kosztuje i nikomu się nie opłaca.

- Kuźnica to zewnętrzna granica Unii Europejskiej, a nawet nie ma tu toalety. Gdzie swoje potrzeby fizjologiczne mają załatwiać ci wszyscy kierowcy, którzy nieraz godzinami muszą stać w kolejkach do przejścia? Zamiast pójść jak cywilizowani ludzie do toalety, muszą biegać do lasu. A my potem idziemy tam z dziećmi na jagody i grzyby - grzmi poirytowana Czytelniczka.

Niemal codziennie pokonuje trasę Sokółka - Kuźnica. I jest zbulwersowana tym, że nikt nie pomyślał o ustawieniu tam toalety. Ale okazuje się, że nie ma do końca racji. Bo szalet w Kuźnicy jest. Piękny, nowoczesny budynek, tuż za dużym marketem spożywczym. Tyle tylko, że... stoi pusty.

Co więcej, choć został zbudowany wiele lat temu, niemal w ogóle nie był używany. Jego właścicielem jest białostocki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Szalet został bowiem pobudowany w 1998 roku w pasie drogi krajowej, na działce GDDKiA, w trakcie generalnej przebudowy przejścia.

- Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że toaleta nigdy nie była otwarta. Otóż z dokumentów, które widziałem wynika, że w okresie największych kolejek na przejściu granicznym, w maju i czerwcu 2008 roku, toaleta była czynna. GDDKiA zapewniała media, środki czystości i wyposażenie, zaś gmina Kuźnica personel. W innym dokumencie, też z 2008 roku, jest też informacja, że WC było czynne 8 godzin dziennie, oraz stwierdzenie o małej frekwencji. Średnio 8-12 osób na cały dzień - wyjaśnia Rafał Malinowski, rzecznik prasowy białostockiego oddziału GDDKiA.

Szybko się okazało, że utrzymanie publicznej toalety jest zwyczajnie nieopłacalne. Z informacji, które uzyskaliśmy od wójta Kuźnicy wynika, że swego czasu planowano nawet zmienić przeznaczenie budynku. Tak, aby zaczął przynosić dochód.

- Był pomysł, by podzielić budynek na dwie części. W jednej powstałaby toaleta, druga zostałaby przeznaczona na handel. Niestety, sanepid nie zgodził się na takie rozwiązanie. Trzeba byłoby przebudowywać budynek. A to też nikomu się nie opłacało - tłumaczy Paweł Mikłasz, wójt Kuźnicy.

- Wszystko prawdopodobnie rozbija się o przeznaczenie obiektu. Możemy przekazać go jako szalet publiczny, tymczasem przypuszczam, że mogliby się znaleźć chętni, gdyby można było w obiekcie prowadzić także inną działalność gospodarczą - przyznaje także Rafał Malinowski.

Dodaje, że pojawił się nawet pomysł, aby to samorząd gminy wziął na swoje barki prowadzenie publicznej toalety. Ale znów wszystko rozbiło się o pieniądze.

- To są koszty za wodę, ścieki. Trzeba byłoby też zatrudnić osobę, która by tam na stałe pracowała. Przez całą dobę. Nie stać nas na takie wydatki - przyznaje szczerze Paweł Mikłasz.

Podkreśla, że taka ewentualność byłaby możliwa, gdyby część kosztów wziął na siebie np. wojewoda. Mowa jest też o staroście. Ale ten stanowczo odżegnuje się od takiego pomysłu.

- Prowadzenie szaletu nie leży w naszych kompetencjach - ucina Piotr Rećko, starosta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna